Korespondencja z Paryża
Był słabym uczniem. Silna krótkowzroczność powodowała, że miał poważne problemy z ortografią, ale uwielbiał zapełniać szkolne zeszyty rysunkami. Rodzice zapisali go więc w wieku 14 lat do szkoły rysunku i matematyki, tzw. Małej Szkoły w Paryżu. Tu okazało się, że wyjątkowo zręcznie lepi w glinie, która – obok gipsu – stanie się jego podstawowym materiałem do końca życia.
Po opuszczeniu szkoły Rodin bezowocnie starał się o przyjęcie do paryskiej Ecole des Beaux-Arts. O ile jego rysunki znalazły uznanie, o tyle jego sposób rzeźbienia kolidował z obowiązującym kanonem wymagań akademickich. Z konieczności zaczął pracować jako rzemieślnik wykonujący podrzędne zlecenia w pracowniach znanych paryskich dekoratorów.
Niedoszły zakonnik
Jako 22-letni młodzieniec, po tragicznej śmierci siostry, wstąpił do zakonu. Niemniej po niecałym roku jego ksiądz przełożony doradził mu powrót do życia artystycznego. Rodin wrócił więc do sztuki, a wkrótce spotkał młodą szwaczkę Rose Beuret, która stała się nie tylko jego modelką, ale przede wszystkim wierną przyjaciółką do końca życia. Przez ponad 50 lat Rose tolerowała liczne eskapady Rodina, by w końcu poślubić go w styczniu 1917 roku i stać się oficjalną małżonką na trzy tygodnie przed śmiercią.
O dziwo – rocznicowa wystawa w paryskim Grand Palais zdaje się prawie zupełnie pomijać wątek erotyczny silnie towarzyszący Rodinowi przez całe życie. Zminimalizowana jest nie tylko obecność Rose Beuret, ale również Camille Claudel, wybitnej rzeźbiarki, która przez prawie 15 lat była powodem silnej zazdrości oficjalnej towarzyszki Rodina.