Maria Szczepańska: Liczy się mniejsza uciążliwość

Zastanówmy się nad stosowaniem systemu dozoru elektronicznego do tymczasowo aresztowanych.

Publikacja: 31.01.2024 02:00

Maria Szczepańska: Liczy się mniejsza uciążliwość

Foto: Adobe Stock

Bernard Madoff został oskarżany o sprzeniewierzenie 50 mld dolarów. Sam proces – od momentu wszczęcia śledztwa – zajął amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości sześć miesięcy. Autor gigantycznej piramidy finansowej ani jednego dnia nie spędził w areszcie tymczasowym. Po wpłaceniu poręczenia majątkowego Madoff pozostawał pod elektronicznym dozorem, a od 19:00 musiał przebywać w domu.

W Polsce podobne procesy – nawet na mniejszą skalę – trwają latami. Ani prokuratury, ani sądy nie rozpoznają spraw zgodnie z art. 2 § 1 pkt 4 kodeksu postępowania karnego, a ostatnie lata pokazują, że prawo karne w sprawach gospodarczych bywa nadużywane. Sposób orzekania w przedmiocie tymczasowych aresztowań od lat budzi liczne kontrowersje, a statystyki pokazują, że mamy do czynienia z drastycznym nadużywaniem tego środka zapobiegawczego. Problem jest wielopłaszczyznowy. Po pierwsze, prokuratorzy notorycznie kierują wnioski o tymczasowe aresztowanie w sprawach, w których nie jest to w żaden sposób uzasadnione (tj. gdy „dobro śledztwa” z całą pewnością nie wymaga izolowania podejrzanego). Wnioski o zastosowanie tymczasowego aresztowania są niejednokrotnie kierowane po wielu latach od rzekomego popełnienia przestępstwa, w sprawach, w których większość dowodów stanowią dokumenty. Możliwość wpływu podejrzanego na takie postępowanie (a w szczególności możliwość mataczenia lub zacierania śladów) jest znikoma, żeby nie powiedzieć, że żadna.

Czytaj więcej

Więcej skazanych z dozorem elektronicznym. Ci za kratami zapłacą za prąd

Po drugie, sądy nie dokonują rzeczywistej weryfikacji okoliczności podnoszonych w tych wnioskach (uzasadnienia postanowień o tymczasowym aresztowaniu są szablonowe, a po zmianie danych osobowych mogłyby znaleźć zastosowanie właściwie w każdej sprawie). Jak wynika z dostępnych statystyk, sądy uwzględniają ponad 90 proc. wniosków o tymczasowe aresztowanie, co oznacza, że w praktyce pełni ono funkcję domyślnego, a nie ostatecznego środka zapobiegawczego. Nie jest odkryciem, że zmiany systemowe w tym zakresie są konieczne.

Samo tymczasowe aresztowanie było przedmiotem wielu analiz. W 2019 r. Fundacja Court Watch Polska opublikowała raport „Aktualna praktyka stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce”, a w 2023 r. Naczelna Rada Adwokacka przygotowała raport „Ocena przepisów i standardów stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce przez adwokatów i aplikantów adwokackich”.

Pierwsze z tych opracowań opiera się na badaniu praktyki stosowania tymczasowego aresztowania na reprezentatywnej próbie spraw karnych.

Drugie stanowi zbiór doświadczeń opinii i ponad 5000 członków adwokatury na temat standardów stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce. Obydwa raporty krytycznie odnoszą się do instytucji tymczasowego aresztowania i proponują inne rozwiązania. W obydwu opracowaniach wskazuje się m.in. na konieczność wykorzystania systemu dozoru elektronicznego, który w polskim ustawodawstwie znajduje zastosowanie wyłącznie do osób skazanych.

Chociaż nie powinno się szukać analogii pomiędzy środkami zapobiegawczymi (które stosowane są do osób objętych domniemaniem niewinności), a karami (które stosowane są do osób prawomocnie skazanych), to bez wątpienia wykonywanie tymczasowego aresztowania faktycznie zbliżone jest do kary pozbawienia wolności. Można się zatem pokusić o stwierdzenie, że do tymczasowego aresztowania powinny mieć zastosowanie rozwiązania, które ustawodawca przewiduje dla kary pozbawienia wolności. Tym bardziej jeśli umożliwią one zapewnienie konstytucyjnych praw osobie niewinnej w świetle prawa.

Skoro bowiem środki zapobiegawcze nie mają stanowić antycypacji kary, a jedynie służyć do zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, to niezrozumiałym jest, z jakiego powodu osoby tymczasowo aresztowane mają podlegać bardziej surowym rygorom niż osoby prawomocnie skazane na pozbawienie wolności.

System dozoru elektronicznego wprawdzie nie zapewnia podejrzanemu swobody na takim poziomie jak wolnościowe środki zapobiegawcze, ale jest to rozwiązanie nieporównywalnie mniej uciążliwe niż nagminnie stosowane przez sądy w Polsce tymczasowe aresztowanie.

Najdłuższy areszt, z jakim miałam do czynienia jako obrońca, trwał sześć lat i dotyczył obywatela Holandii. W sprawie nie wydano wyroku skazującego.

Autorka jest adwokatem oraz counsel w departamencie rozwiązywania sporów kancelarii Rymarz Zdort Maruta

Bernard Madoff został oskarżany o sprzeniewierzenie 50 mld dolarów. Sam proces – od momentu wszczęcia śledztwa – zajął amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości sześć miesięcy. Autor gigantycznej piramidy finansowej ani jednego dnia nie spędził w areszcie tymczasowym. Po wpłaceniu poręczenia majątkowego Madoff pozostawał pod elektronicznym dozorem, a od 19:00 musiał przebywać w domu.

W Polsce podobne procesy – nawet na mniejszą skalę – trwają latami. Ani prokuratury, ani sądy nie rozpoznają spraw zgodnie z art. 2 § 1 pkt 4 kodeksu postępowania karnego, a ostatnie lata pokazują, że prawo karne w sprawach gospodarczych bywa nadużywane. Sposób orzekania w przedmiocie tymczasowych aresztowań od lat budzi liczne kontrowersje, a statystyki pokazują, że mamy do czynienia z drastycznym nadużywaniem tego środka zapobiegawczego. Problem jest wielopłaszczyznowy. Po pierwsze, prokuratorzy notorycznie kierują wnioski o tymczasowe aresztowanie w sprawach, w których nie jest to w żaden sposób uzasadnione (tj. gdy „dobro śledztwa” z całą pewnością nie wymaga izolowania podejrzanego). Wnioski o zastosowanie tymczasowego aresztowania są niejednokrotnie kierowane po wielu latach od rzekomego popełnienia przestępstwa, w sprawach, w których większość dowodów stanowią dokumenty. Możliwość wpływu podejrzanego na takie postępowanie (a w szczególności możliwość mataczenia lub zacierania śladów) jest znikoma, żeby nie powiedzieć, że żadna.

Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne