Reklama

Marek Domagalski: Sąd Najwyższy trzeba uratować

Gdy się skończy walka wyborcza, a sprawa sądów raczej ucichnie, uporządkowany powinien być przede wszystkim Sąd Najwyższy, niezależnie od wyniku wyborów.

Publikacja: 19.09.2023 02:00

Marek Domagalski: Sąd Najwyższy trzeba uratować

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

Czołowe ugrupowania partyjne chyba uznały, że temat reformowania sądów nie jest najważniejszy dla wyborców. W każdym razie nie poszerza elektoratu.

Dwa najważniejsze środowiska zaangażowane w reformowanie sądów i krytykowanie pisowskich zmian – ugrupowanie Zbigniewa Ziobry, a z drugiej strony stowarzyszenia sędziowskie – w tej kampanii wyborczej znalazły się w cieniu.

Czytaj więcej

Obietnice wyborcze to tylko obietnice. Sąd nie zmusi polityków do ich realizacji

Nie będę prorokował, ale jest raczej pewne, że ani lekko zarysowane w programie PiS, a trzymane od dawna chyba w szufladzie ministra Ziobry przetasowanie sądów i ograniczenie roli Sądu Najwyższego, jak i zapowiadana przez Koalicję Obywatelską weryfikacja kilku tysięcy sędziów z tzw. nowego nadania będą trudne do wykonania, niezależnie od tego, która opcja zacznie rządzić po wyborach. A sądy i sędziów czeka kolejne kilka lat zamieszania z udziałem pewnie coraz bardziej zmęczonej tym tematem Brukseli.

Zamiast przebudowywać całe sądownictwo, bo po co np. sądy pokoju, kiedy drobniejsze sprawy (o czym pisałem w tym miejscu wiele razy) mają być przekazane notariuszom, należałoby się skupić na Sądzie Najwyższego. To, co dzieli SN, to spór dla wielu absurdalny, polegający na nieuznawaniu przez sędziów ze starego nadania nowych, bez rekomendacji środowisk sędziowskich. Ich stowarzyszenia w czasie tego sporu włączyły się właściwie w walkę polityczną o kształt sądownictwa, ale także naszej demokracji, tyle że jeszcze w wyborach nie uczestniczą.

Reklama
Reklama

Ten spór dotknął mocno, a może zwłaszcza, Sąd Najwyższy, co utrudnia mu sprawne działanie, a chodzi o to, aby bez zwłoki wypełniał konstytucyjne zadanie, to jest sprawował nadzór nad działalnością sądów powszechnych w zakresie orzekania (art. 183 Konstytucji RP). Tego zadania SN obecnie nie wypełnia należycie (sprawa pytań frankowych pierwszej prezes SN czekających na rozstrzygnięcie to zaledwie jeden przykład). Pomysł, aby skłócony SN rozparcelować i lwią część jego spraw przekazać kilku sądom, np. apelacyjnym, nie rozwiąże problemu, gdyż wtedy też będzie potrzebny sąd, który ich stanowiska będzie ujednolicał, bez względu na to, jak go nazwiemy.

Gdy skończy się walka wyborcza, a w sprawie sądów zapadnie cisza, uporządkowany musi być zatem przede wszystkim sam SN, niezależnie od wyniku wyborów. A potem spory sędziów z sędziami na niższych szczeblach łatwiej wygasną.

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Trybunalskie fantasmagorie
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Zapamiętamy wasze czyny
Rzecz o prawie
Robert Damski: W polskim wydaniu Temida powinna trzymać awizo
Rzecz o prawie
Katarzyna Batko-Tołuć: Przesłuchania publiczne to odważny sposób na współczesne problemy
Rzecz o prawie
Michał Romanowski: Kwadrans o filozofii praworządności
Reklama
Reklama