Bankowość, finanse i ubezpieczenia, sektor nowych technologii i ICT a także takie usług,i jak e-commerce i logistyka – w tych branżach nie tylko najwięcej, bo 29 proc. firm, deklaruje plany powiększania załogi w IV kwartale tego roku, ale też mają one znaczącą przewagę nad pracodawcami, którzy szykują się do cięć zatrudnienia. Tak wynika z udostępnionego „Rzeczpospolitej” najnowszego barometru agencji zatrudnienia ManpowerGroup, który w lipcu tego roku objął reprezentatywną próbę 509 polskich pracodawców. I pokazał, że mimo zbliżającego się w wielu branżach sezonowego szczytu sprzedaży związanego głównie ze świętami Bożego Narodzenia, końcówka roku będzie na rynku pracy raczej chłodna.

Z danych barometru wynika, że firmy, które w końcówce roku przewidują zmiany w zatrudnieniu, podzieliły się dwie równe grupy: 24 proc. badanych zapowiada wzrost liczby pracowników, lecz tyle samo zamierza ją ograniczyć (największy odsetek, 48 proc., nie planuje żadnych zmian). Chociaż przy tych wynikach obliczana przez ManpowerGroup prognoza netto zatrudnienia w IV kwartale wynosi +1 pkt proc., ale jest to najsłabszy wynik od połowy 2020 roku. Wtedy, kilka miesięcy po wybuchu pandemii prognoza zatrudnienia na III kwartał była na minusie (-5 pkt proc.).

Teraz jest wprawdzie na plusie, lecz – jak oceniają autorzy badania – ten zaledwie 1-pkt wynik można odczytać jako zapowiedź ochłodzenia i stagnacji na rynku pracy. Co więcej, w połowie z dziesięciu badanych sektorów pracodawcy częściej zapowiadają plany ograniczenia niż zwiększania liczby pracowników, a 24 proc. odsetek planów ograniczeń jest największy od trzech lat. Fatalnie jest w mikrofirmach, gdzie prognoza netto wynosi minus 21. Najwięcej optymizmu jest wśród średnich firm, gdzie pracodawcy planujący powiększyć załogę mają 8-pkt przewagę nad szykującymi cięcia. Jednak w dużych firmach ta przewaga to tylko 2 pkt proc.

– Ewidentnie widać, że optymizm wśród pracodawców spada i rezygnują z budowania rezerw – mówi Kamil Sadowniczyk, dyrektor Manpower w Polsce. Zwraca jednak uwagę na spore zróżnicowanie sytuacji między sektorami, co jest odzwierciedleniem stanu polskiej i globalnej gospodarki, w tym nierozwiązanych problemów z łańcuchami dostaw w wielu działach produkcji przemysłowej, potęgowanych przez spadek konsumpcji. W rezultacie produkcja przemysłowa, która w zeszłym roku pobudzała wzrost zatrudnienia, ma w IV kwartale tego roku ujemną (-5 pkt. proc.) prognozę netto zatrudnienia. Co prawda 28 proc. badanych firm produkcyjnych zamierza powiększać załogę, lecz jeszcze częściej firmy mówią tu o cięciach (33 proc.), tym bardziej że wiele z nich zwiększyło w ostatnim czasie zapasy magazynowe. Jeszcze słabiej wyglądają prognozy dla rynku pracy produkcji podstawowej (m.in. w przemyśle wydobywczym i w energetyce) – o ograniczaniu liczby pracowników w końcówce roku mówi tam aż 39 proc. firm Niewiele lepiej jest w budownictwie – plany cięcia zatrudnienia ma 38 proc. badanych firm, a prognoza netto na IV kwartał wynosi – 7 pkt proc.

Kamil Sadowniczyk zwraca uwagę, że dużą ostrożność widać też w handlu detalicznym (19 proc. firm planuje wzrost zatrudnienia, ale 18 proc.– jego ograniczenie), choć IV kwartał to kluczowa część roku. Na plus wyróżniają się finanse i bankowość, IT (prognoza netto wynosi tam plus 6 pkt proc.) oraz inne usługi, w tym logistyka i e-commerce, gdzie prognoza netto sięga 15 pkt proc.