49-letnia Katarzyna, która jeszcze przed ponad dwoma laty była dyrektorem finansowym w zagranicznej spółce, stara się zachować optymizm. Aktualizuje swój profil na LinkedIn, jesienią zaczęła kurs na cenioną w branży finansowej kwalifikację ACCA, która ma zwiększyć jej szanse na rynku pracy. Jest jednak sfrustrowana dziesiątkami CV, które rozsyła od dwóch lat. Z reguły bez odpowiedzi.
Frustracji nie kryje też nasz czytelnik, pan Marcin, bankowiec z ponaddziesięcioletnim doświadczeniem, który obecną pracę na umowę-zlecenie zdobył po znajomości. Twierdzi, że nie czuje, aby pracodawcom brakowało rąk do pracy.
Enklawy wybrańców
– Nie ma czegoś takiego jak powszechny rynek pracownika, szczególnie w przypadku stanowisk specjalistycznych i menedżerskich. Mamy raczej enklawy typowego rynku pracownika w niektórych branżach i regionach – twierdzi Paweł Smułek, partner ds. kluczowych klientów w firmie rekrutacyjnej HRK. Według niego taką enklawą jest np. sektor nowoczesnych usług dla biznesu (centra SSC/BPO), gdzie jest dużo nowych inwestycji, produkcja (w regionach, gdzie otwierają się nowe zakłady) oraz IT. Jednak nawet tam rynek jest zróżnicowany.
O ile firmy biją się o deweloperów Java, o tyle nie muszą tak bardzo zabiegać o specjalistów od sprzedaży, administratorów baz danych, analityków czy pracowników helpdesku. – Generalnie firmy nie odczuwają też deficytu kandydatów na top menedżerów, gdyż podaż doświadczonych dyrektorów i członków zarządów rośnie szybciej niż liczba stanowisk dla takich osób – dodaje Smułek.
Iwona Gregorowicz-Kieruczenko, konsultant Antal IT Services, mówi o wybiórczym rynku pracownika w branży IT. Chociaż według badań Antalu specjaliści i menedżerowie IT mogą spodziewać się nawet 36 ofert pracy rocznie, to tym, którzy stawiają pierwsze kroki (tzw. juniorom), nie jest łatwo. Szczególnie jeśli pierwszej pracy szukają dopiero jako absolwenci.