Na cztery miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego unijna centroprawica przestraszyła się protestów rolników. Choć stanowią oni tylko 2 proc. mieszkańców UE, to jednak ich głos jest ważny dla partii ludowych i chadeckich, które tworzą Europejską Partię Ludową (z Polski są tam PO i PSL). Tysiące traktorów zjechały w ubiegłych tygodniach do stolic m.in. Belgii, Francji, Niemiec Hiszpanii czy Bułgarii, a teraz też Włoch. Te demonstracje i związane z nimi perturbacje w łańcuchach dostaw żywności były zaskoczeniem dla rządzących. Rolnicy narzekali na politykę klimatyczną i środowiskową UE, na wysokie ceny paliwa, na otwarty handel z państwami trzecimi, na import żywności z Ukrainy – wszystko, co ich zdaniem powoduje spadek cen w UE i wzrost kosztów ich działalności.
Czytaj więcej
Bruksela chce przedłużenia bezcłowego dostępu ukraińskich produktów rolnych do unijnego rynku. Ale z hamulcami bezpieczeństwa dla cukru, drobiu i jaj.
Zwrot szefowej KE Ursuli von der Leyen w sprawie rolników
Wywodząca się z chadecji Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, będzie się ubiegała o kolejną kadencję na tym stanowisku. Do tego potrzebuje większości głosów w nowym Parlamencie Europejskim, w którym prawdopodobnie więcej będzie radykalnej prawicy popierającej żądania rolników. Niemka jest też pod presją wielu rządów państw członkowskich, których głosów też będzie potrzebowała. Zdecydowała się zatem na kilka gestów pod adresem rolników, żeby partie głównego nurtu nie straciły głosów rolników na rzecz radykalnej prawicy.
W ogłoszonej właśnie propozycji KE mówi o konieczności redukcji emisji CO2 o 90 proc. do 2040 r. (wobec 1990 r.). To niezbędny krok do osiągnięcia uzgodnionego wcześniej celu neutralności klimatycznej do 2050 r., po tym jak UE powinna dojść do redukcji o 55 proc. do 2030 r. Szczegółów celu na 2040 r. na razie nie przedstawia, to będzie zadanie dla nowej Komisji Europejskiej (będzie urzędować od jesieni) i nowego Parlamentu Europejskiego (wybranego na początku czerwca). Ale z projektu wypadły znajdujące się tam wcześniej zobowiązania dla rolników.
Według nieoficjalnych informacji mowa była o celach dotyczących innych niż CO2 gazów cieplarnianych, typowych dla rolnictwa, jak metan (pochodzący z hodowli zwierząt) czy azot (pochodzący z nawozów sztucznych). W dokumentach roboczych widniał cel ich redukcji o 30 proc. do 2040 r. w porównaniu z 2015 r. Ostatecznie nie ma tego w propozycji KE.