Nie minęło jeszcze 100 dni nowej władzy, a większość trudnych problemów Polski została – zdaniem mediów – rozwiązana. W polityce zagranicznej same sukcesy: traktat lizboński podpisany, Rosja otwiera swój rynek na mięso z kilku polskich przetwórni i na mleko z kilku mleczarni, a kanclerz Angela Merkel uśmiechała się do Donalda Tuska tak serdecznie, że nie zauważył, iż sukces mięsny trzeba liczyć podwójnie. Interwencja kanclerz Niemiec u prezydenta Rosji w sprawie mięsa okazała się jedynym przyjaznym gestem wobec polskiego gościa. Nikt w mediach nie pyta, dlaczego ta interwencja była możliwa dopiero teraz, podobnie jak nikt nie odpowiada na pytanie, dlaczego rosyjska blokada „mięsna” trwała dokładnie tak długo, jak rządy PiS w Polsce. Byłoby, mimo wszystko, wstyd, gdyby dobre relacje Polski z Rosją i Niemcami zależały głównie od „słusznego” zdaniem naszych sąsiadów wyboru Polaków.
Demokracja demokracją, a dobre relacje z Europą zależą od poprawności polskiego demosu. Premier Tusk po powrocie z Brukseli dzielił się z nami radością unijnych polityków – dziękowali mu za poprawę stosunków z Rosją. Wprawdzie to Rosja uzyskała, co chciała – ustępstwo Polaków w sprawie OECD i separatystyczne rozmowy z polskim ministrem rolnictwa – ale sukces ma wymiar europejski. Zapowiadana szybka wizyta Tuska w Rosji przywróci zakłócony rządami PiS porządek, kierunek odwiedzin pozostanie jednostronny.
Kolejny graniczący z cudem sukces „wszystkich” to wejście Polski do strefy Schengen. Zapomnieliśmy, kto ze strony Polski negocjował traktat lizboński, kto uzyskał przedłużenie nicejskich zasad podejmowania decyzji w Radzie Europejskiej, kto postanowił dołączyć do brytyjskiego protokołu wyłączającego obowiązywanie Karty praw podstawowych w Polsce i kto przygotował nasze granice do otwarcia.
Charakterystyczna uchwała sejmowa nie mówi o zasługach, tylko o błędach w negocjowaniu traktatu – sukces jest europejski, błąd – czyli podpisanie (?!) protokołu brytyjskiego – jest oczywiście pisowski.
W kraju też same sukcesy. Nowemu rządowi udała się rzecz niemożliwa – w kilka tygodni zlikwidował korupcję. Wystarczy uważnie przeczytać nazwę obiecywanej przed wyborami i właśnie tworzonej komisji sejmowej. Przed wyborami miała powstać, by wyjaśnić wszystkie okoliczności afery gruntowej w Ministerstwie Rolnictwa, przecieku, tajemniczych związków między znanym biznesmenem i ministrem spraw wewnętrznych i administracji, a także wszystkie okoliczności łapówki przyjętej przez była posłankę PO.