Elity zawsze opowiadają się za liberalizmem

Reforma szkolnictwa wyższego to jedyna konkretna propozycja rządu. W innych dziedzinach, które wymagają pilniejszej nawet regulacji, panuje cisza – twierdzi znany socjolog w rozmowie z Kamilą Baranowską

Aktualizacja: 16.05.2008 09:18 Publikacja: 16.05.2008 01:37

Rz: Jest pan zawiedziony rządem?

Ireneusz Krzemiński:

Dlaczego miałbym być?

Bo należy pan do środowiska naukowego, które Donald Tusk parokrotnie wyraźnie je zlekceważył.

Owszem, czuję się zaniepokojony, ale czymś innym. Platforma w czasie kampanii wyborczej zapewniała nas, że będzie działać lepiej niż rządy, z którymi mieliśmy do czynienia przez ostatnie lata. Że wprowadzi model rządzenia, w którym ważne decyzje, wpływające na przyszłość kraju będą zapadały w porozumieniu z opinią publiczną oraz po konsultacjach z tymi, których dana kwestia dotyczy.

Tymczasem minister Barbara Kudrycka przedstawiała zarys reformy szkolnictwa wyższego, przeciwko któremu protestują najwybitniejsi polscy humaniści, a premier mówi: z wami czy bez was i tak to zrobimy.

Rzeczywiście, zdziwiła mnie trochę taka postawa Donalda Tuska. Premier zaszantażował nas na zasadzie: albo uznacie za słuszne to, co proponujemy, wtedy zwiększymy nakłady na naukę z budżetu państwa, a jeśli nie uznacie tego za słuszne, to i tak zrobimy to, co chcemy. Takie stawianie sprawy dyskusję czyni jałową. A przecież debata społeczna byłaby z korzyścią dla wszystkich. Ludzie czuliby się zobowiązani przestrzegać i szanować decyzje, w których podejmowaniu sami uczestniczyli. Wzmocniłoby to też związek pomiędzy państwem a społeczeństwem. Pewnie bywałyby sytuacje, w których rządzący musieliby się przeciwstawić opinii publicznej, powiedzieć: nie macie racji, dlatego że... Ale właśnie to „dlatego że”, czyli podanie argumentów, ewentualnych skutków reform jest kluczowe. Bo tylko ono może prowadzić do zmiany nastawienia ludzi.

Można odnieść wrażenie, że Donald Tusk oddala się od opinii publicznej i środowisk, które pomogły mu wygrać wybory, środowisk, a które Ludwik Dorn określił jako wykształciuchów. Mieliśmy już protest artystów przeciwko zniesieniu abonamentu, zamieszanie wokół pomysłów minister edukacji Katarzyny Hall, bunt humanistów w sprawie reformy szkolnictwa wyższego.

Co do ustawy medialnej i abonamentu, to debata publiczna trwa. Co do reformy szkolnictwa wyższego, to ciągle mam nadzieję, że minister Kudrycka tę dyskusję zainicjuje. Już jakoś ją zresztą rozpoczęła, spotykając się z protestującymi przeciw zniesieniu habilitacji. Trzeba też uczciwie przyznać, że to jedyna zgłoszona dotąd konkretna propozycja tego rządu. W innych sferach życia, które wymagają nawet pilniejszej regulacji, mamy ciszę. Dlatego cieszę się, że coś się ruszyło. Propozycje ministerstwa wymagają konsultacji środowiskowych i jestem przekonany, że do nich dojdzie.

Skąd ta pewność? Na konferencji premiera i minister Kudryckiej profesorowie nie zostali dopuszczeni do głosu.

O ile nie podobał mi się ton premiera, o tyle widzę, że zamysł reformatorski minister Kudryckiej jest taki, aby najpierw przedstawić gotowy projekt. Potem na jego temat zostanie wszczęta dyskusja. I dopiero ona będzie decydować o ostatecznym kształcie ustawy. Ani minister Kudrycka, ani jej współpracownicy w ministerstwie nie ignorują środowiska naukowego, co zdaje się pani sugerować. Poza tym wbrew moim kolegom profesorom uważam, że ten projekt nie jest wcale taki zły. Nie należę do zwolenników habilitacji. Dlatego wcale nie byłbym skłonny popierać apelu koryfeuszy naszej nauki, choć podpisali się pod nim ludzie, których szanuję. Najwyższa pora, aby cały ten system, narzucony przez totalitarny reżim PRL – np. mianowanie profesorów przez prezydenta czy habilitacje – zmienić. Wymogi habilitacyjne nie tylko nie gwarantują wysokiego poziomu, ale są barierą dla rozwoju nauki, która i tak jest u nas w opłakanym stanie. Sam mógłbym wskazać przypadki doktorów, których dzieła nie zasługiwały na habilitację, ale zostały przyjęte i uznane przez środowiskowe układy. Tylko w moim Instytucie Socjologii mogę wskazać co najmniej kilka takich przypadków.

Jednak większość profesorów chce pozostawienia habilitacji. Jeśli premier postawi na swoim, to elity intelektualne zaczną się odwracać od Platformy?

Nie zgadzam się z tezą, że Platforma jest partią elit. Siłą tej partii jest to, że popiera ją zdecydowana większość Polaków – zarówno ci lepiej wykształceni, jak i ci – gorzej.

Ale czy Platforma, określając PiS jako partię antyinteligencką, nie usytuowała się w roli partii elitarnej? Jako taka mogła przecież liczyć na poparcie wielu intelektualistów, artystów, dziennikarzy.Z pewnością antyinteligenckość, antyintelektualizm i zamordyzm poprzedniej ekipy były dla współczesnych elit nie do zaakceptowania. Nic więc dziwnego, że nie chciały powrotu do haseł narodowo-katolickich. W Polsce ludzi wykształconych: uczonych czy intelektualistów, zawsze traktowało się per noga, o czym najlepiej świadczy określenie byłego wicepremiera, które pani przytoczyła. Najwyższy czas, żeby zacząć traktować tych ludzi z powagą. Zresztą elity zawsze opowiadają się za wolnością i liberalizmem, zatem mając do wyboru PiS i Platformę, logiczne było, że opowiedzą się za tą drugą partią.

Może premier zdaje sobie sprawę z tego, że środowiska inteligenckie są skazane na Platformę. Dlatego nie boi się z nimi zadzierać?

Chce pani mnie skłonić do tzw. politycznych interpretacji, ale ja się nie dam. Myślę, że akurat kwestia reformy szkolnictwa wyższego jest sprawą merytoryczną i trzeba docenić to, że w końcu pojawił się poważny projekt reformy, przynajmniej w jednej dziedzinie. Wszyscy pamiętamy hasło IV RP, które miało oznaczać konieczność naprawy państwa. I cała myśląca inteligencja czy – jak pani mówi – elita intelektualna była zgodna co do tego, że trzeba coś z tym państwem zrobić, aby zniknął historyczny podział na wygranych i przegranych w czasie transformacji. To nie jest tak, że tylko wykształciuchy są zaniepokojone. Jest wiele punktów zapalnych, problemów, które trzeba rozwiązać: służba zdrowia, finanse publiczne, niesprawna administracja państwowa, działanie wymiaru sprawiedliwości, upolitycznienie policji i prokuratury. Niestety, tych rozwiązań ciągle nie ma. I to na pewno nie jest powód, żeby premier miał czuć się pewnie.

Prof. Ireneusz Krzemiński jest kierownikiem Pracowni Teorii Zmiany Społecznej w Instytucie Socjologii UW

Rz: Jest pan zawiedziony rządem?

Ireneusz Krzemiński:

Pozostało 99% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości