Zawodowi geje szkodzą całemu środowisku

Jest taka niewielka grupa. Są hałaśliwi, nachalni, często demagogicznie chamscy. Żyją z tego, że – jak głoszą – walczą o prawa gejów. Większość środowiska jest normalna, nie biega na manifestacjach z piórami w tyłku – twierdzi Jacek Adler, redaktor naczelny portalu Gaylife.pl w rozmowie z Agnieszką Niewińską

Aktualizacja: 11.01.2010 19:44 Publikacja: 11.01.2010 19:33

Jacek Adler

Jacek Adler

Foto: Fotorzepa, MS Magdalena Starowieyska

[b]Rz: Czy satyryczny rysunek Andrzeja Krauzego z kozą opublikowany w "Rzeczpospolitej" uraził homoseksualistów? [/b]

[b]Jacek Adler:[/b] Nie sądzę. Był dosyć rubaszny – niezbyt subtelny, lecz nie obraźliwy. Ale podkreślam, nie jestem przedstawicielem około dwóch i pół miliona lesbijek i gejów w Polsce. Mówię we własnym imieniu. Ten rysunek nie może urazić nikogo, kto nie ma kompleksów i nie reaguje histerycznie. Kpinę z samego siebie też trzeba umieć przyjąć. Mamy w Polsce wolność wypowiedzi, więc każdego można krytykować, także za pomocą satyry. Granicą kpin z gejów jest mowa nienawiści.

[wyimek][b] [link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/11/rozmowa-zawodowi-geje-szkodza-calemu-srodowisku/]Wejdź do dyskusji. Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

[b]Większość organizacji gejowskich poparła pozew w sprawie kozy. A osoby, które go wystosowały, twierdzą, że nie chodzi tylko o to, iż poczuli się urażeni. Ich zdaniem gazeta, publikując rysunek, podała nieprawdziwe informacje o gejach. [/b]

To satyra, a nie eksperyment naukowy. Można było odpowiedzieć także rysunkiem, nawet lepszym. Polemikę lidera Kampanii Przeciw Homofobii z tekstem Tomasza Terlikowskiego "Rzeczpospolita" opublikowała. W Bośni od 2003 roku skazany przez sąd może być każdy, kto opowiada dowcipy o blondynkach. Ja takiej pseudowolności w Polsce nie chcę. Pozywanie za dowcipy to zdecydowanie przesadzona nadwrażliwość.

[b] Geje są przewrażliwieni na swoim punkcie?[/b]

Na szczęście tylko niektórzy. Większość środowiska jest normalna, nie biega na manifestacjach z piórami w tyłku, nie wrzeszczy że "działacze LPR mają małe penisy", ani nie ma zamiaru "robić na złość homofobom", do czego od lat bzdurnie namawia ich KPH. Jest niewielka grupa, którą nazywam gejami zawodowymi. Chcą błyszczeć w mediach, są hałaśliwi, nachalni, często nawet demagogicznie chamscy. Żyją z tego, że – jak głoszą – walczą o prawa gejów. Dostają na ten cel pieniądze z różnych źródeł, więc zależy im nawet na polaryzacji i powiększaniu nieporozumień pomiędzy nami a resztą społeczeństwa. Gdyby lesbijki i geje w Polsce mieli takie prawa jak w Europie, to przecież oni, zawodowi geje, staliby się zbędni.

[b]Lobbing na rzecz poszerzania praw homoseksualistów jest chyba skuteczny. Z grudniowego sondażu przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej" wynika, że zdaniem 62 proc. Polaków prawa homoseksualistów są w naszym kraju łamane. Socjologowie twierdzą, że to bardziej efekt częstej obecności tego tematu w mediach niż rzeczywistej dyskryminacji. [/b]

Lesbijki i geje w Polsce są dyskryminowani. Społecznie i prawnie. Każdy z nas musi liczyć się z tym, że może być pokazywany palcem czy wyśmiewany. Może stracić pracę, zostać zaatakowany słownie, a nawet pobity. Nie rozumiem, czemu kierowane przez "zawodowych gejów" organizacje nie pomagają w takich przypadkach. Księdzu Rafałowi Trytkowi (sedewakantyście – red.), który publicznie nawoływał do palenia gejów na stosach, Kampania Przeciw Homofobii nie wytoczyła procesu. Ryszard Giersz musiał samotnie walczyć w sądzie z uporczywie obrażającą go sąsiadką. Robert Biedroń publicznie obraża czołowych polityków w Polsce, a potem oczekuje, że będą z nim rozmawiać o prawach środowiska LGBT. To żenada. W mojej ocenie KPH marnuje publiczne pieniądze i jest żałośnie nieskuteczna.

[b]A mi się wydaje, że działacze KPH to doskonali lobbyści. Wiele spraw jest podchwytywanych przez media właśnie dlatego, że robią wiele hałasu. [/b]

Działacze KPH mówią zbyt napastliwym i ordynarnym językiem. Usiłują przekonywać przekonanych, a obrażają tych, których przekonywać powinni. Zamiast prowadzić społeczny dialog wykopują coraz to nowe okopy i prowadzą totalną wojnę. "Kozia wojna" dowodzi, że niektórzy samozwańczy liderzy mniejszości seksualnej w Polsce robią wrzawę wokół spraw drobnych, bo nie potrafią walczyć o sprawy naprawdę istotne. To nie podoba się większości lesbijek i gejów, z którymi rozmawiam. Naszemu środowisku potrzebny jest rzeczowy lobbing. Potrzebny jest normalny dialog ze społeczeństwem. Nie wrzaski i zakłamywanie faktów. Chciałbym, żeby ci, którzy finansują KPH i inne organizacje LGBT, sprawdzili, jakie są faktyczne efekty działań. W mojej ocenie KPH bardziej szkodzi niż pomaga środowisku gejowskiemu. Robert Biedroń wykreował w świadomości publicznej zły wizerunek geja jako hałaśliwego demagoga, obrażającego wszystkich wokół. Obraża innych – rzekomo w naszym imieniu – a potem domaga się dla nas szacunku.

[b]Jak według pana powinien wyglądać skuteczny lobbing? [/b]

Wpływać rzeczowo na proces decyzyjny, a także na postawy społeczne. Przekonywać argumentami, a nie krzykiem, tupaniem czy procesami sądowymi. Wciąż brakuje kultury dyskusji, rzeczowej debaty. To, co wyprawia KPH, to nieustanne robienie wrzawy, a nie dyskusja. Obawiam się, że niektórym "zawodowym gejom" zależy tylko na załapaniu się do Sejmu. Z drugiej strony środowisku potrzebni są nasi politycy w kręgach decyzyjnych. Jeśli jednak nasze interesy reprezentować ma np. Biedroń, to nic pożytecznego z tego raczej nie wyniknie. Potrzebny jest nam także rzeczowy, spokojny dialog z Kościołem. Nie jestem katolikiem, nie lubię Kościoła, ale uważam, że powinniśmy rozmawiać bez uprzedzeń, a nie mnożyć histeryczne zachowania.

[b] Na swoim portalu napisał pan, że homoseksualiści w Polsce mają poważniejsze problemy niż koza. Jakie? [/b]

Są dwa główne postulaty środowisk LGBT. To także moje postulaty. Pierwszy to związki partnerskie. Trzeba pozwolić zwykłym lesbijkom i gejom na normalne życie w społeczeństwie. Jeśli związki partnerskie budzą taki opór, to mogą to być np. związki rejestrowane – bez względu na płeć. Drugi istotny postulat to nowelizacja kodeksu karnego, penalizująca nawoływanie do nienawiści na tle różnic seksualnych, a nie tylko religijnych, narodowościowych czy rasowych. Czas skończyć z publicznym nawoływaniem do palenia gejów na stosach czy wzywania do agresji wobec nas.

[b]Ale Kampania Przeciw Homofobii wydała raport o mowie nienawiści. Czytamy w nim na przykład, że do tej kategorii można zaliczyć wypowiedź Jarosława Gowina odnośnie do in vitro tylko dla małżeństw: "Dziecko rozwija się naprawdę dobrze i harmonijnie tylko wtedy, gdy ma ojca i matkę". Nie sądzi pan, że jeśli to jest homofobiczna mowa nienawiści, to każda wypowiedź może nią być? [/b]

Ja tu mowy nienawiści nie widzę. To pogląd, do którego każdy ma prawo. Jeśli ktoś nie wzywa do dyskryminacji, niezgodnej z art. 32 Konstytucji RP, to nie jest to mowa nienawiści. Mamy wolność słowa, trzeba być rozsądnym i bez emocji podchodzić do rozmaitych wypowiedzi.

[b]A czy geje i lesbijki naprawdę chcą związków partnerskich? Na organizowane w czasie wakacji przed Sejmem pikiety w sprawie ich wprowadzenia przychodziło więcej dziennikarzy niż homoseksualistów.[/b]

To jest postulat, który popiera niemal każda lesbijka i każdy gej w Polsce. Wciąż spora część z nas boi się ujawnienia na takich pikietach. Boi się agresji słownej i fizycznej. To, że policja coraz sprawniej ochrania takie protesty, nie rozwiązuje problemu, bo po pikiecie np. sąsiad, który zobaczył twoją twarz w telewizji, może zmienić twoje życie w koszmar. Nie zapominajmy, że lesbijki i geje często nie znajdują zrozumienia we własnej rodzinie. Ukrywają się nawet przed najbliższymi. Czy w takiej sytuacji wyjdą, żeby publicznie protestować? Musimy im pomóc. Jeżeli ludzie chcą razem ze sobą żyć, obdarzać się uczuciem, prowadzić wspólne gospodarstwo domowe, powinniśmy to szanować. Związki partnerskie w niczym nie szkodzą i niczego nie ujmują heteroseksualnym małżeństwom. Nie szkodzą nikomu.

[b]Dzisiaj celem są małżeństwa, jutro będzie nim adopcja dzieci. Jak już dostaniecie ustawę o związkach partnerskich, to nie odpuścicie, i tego Polacy boją się najbardziej. [/b]

Prawne ramy życia zbiorowości wciąż się zmieniają, to kwestia czasu. Wprowadzają je politycy, ale także obywatele, bo oni ich wybierają. Nikt nikomu nie narzuci niczego siłą. Metodą jest demokratyczna debata. Nie straszmy Polaków. Geje w Polsce nie domagają się prawa do adopcji. W homoseksualnych rodzinach już wychowują dzieci. Nikomu nie dzieje się krzywda.

[b]Nie będziecie więc walczyć o prawo do adopcji? [/b]

Geje i lesbijki są tak samo dobrymi rodzicami jak heteroseksualiści i nie powinni być dyskryminowani, ale w mało tolerancyjnej Polsce dziecko z homoseksualnej rodziny może się spotkać z ostracyzmem. Może więc za wcześnie o tym mówić. Od strony prawnej nie mam zastrzeżeń. Uprzedzę też obawy – pedofilia to nie jest bynajmniej specjalność lesbijek czy gejów.

[b]Obawa wynika raczej z tego, że dla przeciętnego człowieka jasne jest, że dziecko potrzebuje zarówno ojca, jak i matki. [/b]

Samotni ojcowie czy samotne matki też mogą prawidłowo wychować dziecko. Także homoseksualni rodzice. Potwierdza to doświadczenie krajów, gdzie homoseksualna adopcja jest dozwolona. Problemem jest z reguły otoczenie – czy nie będzie dyskryminować dziecka z takiej rodziny. Możemy zapobiec tej dyskryminacji poprzez odpowiednie nauczanie w szkołach. Wtedy Polacy nie będą wytykać palcem ani Murzyna czy Żyda, ani lesbijki czy geja.

[b] Z rozmowy z panem wynika, że środowisko polskich homoseksualistów jest mocno podzielone, choć dotąd sprawiało wrażenie monolitu. [/b]

Każda grupa społeczna składa się z różnych ludzi. "Zawodowi geje" wykreowali w opinii społecznej fałszywy obraz geja i lesbijki. Lesbijki i geje to z reguły indywidualiści. Seksualność nie jest dla nas najważniejsza. Jak wszyscy staramy się realizować rozmaite życiowe marzenia. Wbrew obiegowej opinii nie jesteśmy też żadnymi lewakami. Większość gejów głosuje na PO, kilkanaście procent na PiS, a na SLD i inne lewicowe partie – niewielki odsetek. Moja odmienna reakcja na "kozią wojnę" wynika pewnie z życiorysu. Walczyłem z PRL, m.in. przez sześć lat współpracowałem z Radiem Wolna Europa. Skrytykowałem tę akcję, bo nie mam ani moralności Kalego, ani mentalności plemiennej. Wolność słowa jest niesłychanie ważna. Tam, gdzie się kończy, zaczyna się totalitaryzm.

[i]Jacek Adler jest prawnikiem, redaktorem naczelnym portalu Gaylife.pl[/i]

[b]Rz: Czy satyryczny rysunek Andrzeja Krauzego z kozą opublikowany w "Rzeczpospolitej" uraził homoseksualistów? [/b]

[b]Jacek Adler:[/b] Nie sądzę. Był dosyć rubaszny – niezbyt subtelny, lecz nie obraźliwy. Ale podkreślam, nie jestem przedstawicielem około dwóch i pół miliona lesbijek i gejów w Polsce. Mówię we własnym imieniu. Ten rysunek nie może urazić nikogo, kto nie ma kompleksów i nie reaguje histerycznie. Kpinę z samego siebie też trzeba umieć przyjąć. Mamy w Polsce wolność wypowiedzi, więc każdego można krytykować, także za pomocą satyry. Granicą kpin z gejów jest mowa nienawiści.

Pozostało 94% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości