Reklama

Wersja Rosoła się sypie

Autor „donosów” nie chce dawać alibi bohaterom afery hazardowej

Publikacja: 13.02.2010 04:05

Marcin Rosół`

Marcin Rosół`

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Alibi osobom wskazywanym przez CBA jako możliwe źródło przecieku o akcji „Black Jack” miał dać Marek Przybyłowicz. To były doradca Totalizatora Sportowego i były szef warszawskich wyścigów konnych, który od lat zasypuje instytucje państwowe pismami piętnującymi patologie w branży hazardowej.

– Nic nie wiedziałem o tym, że ktoś wstawia Magdalenę Sobiesiak do zarządu Totalizatora Sportowego. Nie pisałem o tym w żadnym z moich pism – mówi „Rz” Przybyłowicz.

Tymczasem na pisma od Przybyłowicza miał się powoływać podczas przesłuchania przez CBA – jak twierdzi informator tygodnika „Wprost” – Marcin Rosół. Szef gabinetu politycznego byłego ministra sportu miał w ten sposób tłumaczyć, dlaczego nalegał na Magdalenę Sobiesiak, by wycofała się z konkursu o stanowisko w TS.

„Marcin Rosół, z tego, co mówiła córka, zasugerował jej, że ponieważ są donosy na »twojego tatusia«, to lepiej, żeby nie startowała. (...) Córka powiedziała, że poinformował ją, że są donosy na mnie” – zeznał w prokuraturze Ryszard Sobiesiak, co ujawniła „Rz”.

Rozmowa o donosach odbyła się 24 sierpnia 2009 r. Następnego dnia Sobiesiak ograniczył rozmowy telefoniczne, co wskazuje, że został uprzedzony o akcji CBA.

Reklama
Reklama

Biznesmen zarzekał się w prokuraturze, że o działaniach biura dowiedział się dopiero z mediów. Powtórzył to w oświadczeniu przed komisją śledczą. Właściwie byłoby zaskoczeniem, gdyby przyznał, że było inaczej, bo naraziłby współpracujące z nim osoby na zarzut ujawnienia tajemnicy śledztwa.

O donosach jako o czymś zwykłym w branży hazardowej Sobiesiak mówił też przed komisją śledczą. Nie sprecyzował, kto i jak donosił. Za to Rosół – według „Wprost” – miał powiedzieć funkcjonariuszom, że chodziło o pisma Przybyłowicza. Podobnie tłumaczył mediom tuż po wybuchu afery hazardowej nagłe wycofanie Sobiesiakówny: – Powiedziałem jej, by się wycofała. Że zostaniemy doklejeni do jakiejś mafii hazardowej, że jeśli wystartuje, to ten Marek Przybyłowicz zrobi z tego aferę.

Według jego zeznań w CBA chodzi o konkretne pismo, które jednak trudno nazwać donosem, bo Przybyłowicz – osobiście znany Rosołowi – wysyłał je oficjalną drogą. Chodzi o list z 10 lipca 2009 r. do dyrektor generalnej Ministerstwa Sportu Moniki Rolnik. Rosół miał zeznać, że padły w nim słowa o nepotyzmie, co skłoniło go po pewnym czasie do poinformowania Mirosława Drzewieckiego o kandydaturze Sobiesiakówny. W konsekwencji Drzewiecki miał zalecić wycofanie kobiety z konkursu.

Rzecz w tym, że słowo nepotyzm w liście do Rolnik pada w kontekście, w którym trudno odnaleźć Magdalenę Sobiesiak: „Chciałbym wyrazić zdziwienie, iż ministrowi skarbu (...) zajęło aż 17 miesięcy uporanie się z problemami dotyczącymi nieprawidłowości przy powołaniu Rady Nadzorczej, powołaniu Zarządu oraz zjawisku nepotyzmu w Spółce Totalizator Sportowy Spółka z o.o.” – pisał Przybyłowicz.

Dość podobnie brzmiące zdanie Przybyłowicz zawarł w liście do premiera wysłanym cztery dni później.

Dziś stanowczo twierdzi, że jego pisma nie mogą być traktowane jako alibi dla osób zagrożonych oskarżeniem o spowodowanie przecieku. – Pisząc o nepotyzmie, chodziło mi o zupełnie innych ludzi. Pisałem o tym też dużo wcześniej – mówi.

Reklama
Reklama

Istotnie, jego pisma docierały do instytucji państwowych od dawna. Gwałtowne wycofywanie córki Sobiesiaka zaczęło się

20 sierpnia 2009 r., czyli dzień po spotkaniu Drzewieckiego z Donaldem Tuskiem, gdzie według podejrzeń Mariusza Kamińskiego były minister sportu mógł się dowiedzieć o akcji CBA. Nic nie wiadomo, by w sierpniu 2009 r. pojawiły się jakieś donosy bądź pisma uderzające w kandydaturę Sobiesiakówny.

Publicystyka
Dziesięć lat od śmierci Jana Kulczyka. Jego osiągnieć nie powtórzył nikt
Publicystyka
Marek Cichocki: Najciemniejsze strony historii Polski
Publicystyka
Marek Kozubal: W 2027 r. będzie wojna? Naprawdę?
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska jak Manifest PKWN
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nowy plan Tuska: gospodarka, energetyka i specjalna misja Sikorskiego
Reklama
Reklama