Jako zwolennik Rzeczypospolitej wielonarodowej za endecją – delikatnie rzecz ujmując – nie przepadam. Nagonka na tę formację, która miała miejsce z okazji Marszu Niepodległości, przeszła jednak granice zdrowego rozsądku. Polskich narodowców przedstawiano jako miłośników Trzeciej Rzeszy, którym „zabrakło czasu”, by wymordować żydowskich współobywateli.
Zwolennikom podobnych tez proponuję zajrzeć do wydanego właśnie przez IPN słownika biograficznego „Lista strat działaczy obozu narodowego” (tom I). Otwórzmy na chybił trafił. Strona 197. Feliks Majorowicz, adwokat: „Urodził się 15 VII 1894 roku w Łodzi... nauki pobierał... przyjęty do Ligi Narodowej... wziął udział w obronie Lwowa, w czasie której był dwukrotnie ranny... w 1928 roku został adwokatem w Warszawie... wiosną 1940 roku aresztowano go... KL Sachsenhausen... KL Dachau... 11 XI 1940 r. rozstrzelany wraz z grupą 55 więźniów z transportu warszawskiego...”.
Na sąsiedniej stronie zdjęcie młodej kobiety. Sabina Malińska. „Urodziła się 2 XVII 1913 roku w Osiecznej... nauka w seminarium nauczycielskim... zaprzysiężona do Narodowej Organizacji Bojowej... była kurierką do Kalisza, Katowic, Warszawy... aresztowana przez gestapo.... po ciężkim śledztwie... skazano ją na karę śmierci, przewieziono do Drezna i tam zgilotynowano 8 VII 1943”.
W książce znajdują się 182 podobne opowieści. O Polakach, którzy za walkę o niepodległość Rzeczypospolitej zostali eksterminowani przez niemieckiego bądź sowieckiego okupanta. Przez szacunek do tych ludzi w dzisiejszych polemikach na temat endecji warto więc chyba zachować umiar.
Na koniec uwaga krytyczna. Doprawdy trudno zrozumieć, dlaczego we wstępie książki prof. Jan Żaryn obrzydliwą próbę kolaboracji z Sowietami – podjętą w 1945 roku przez część środowiska endeckiego – określił mianem „próby utworzenia jawnej opozycji antykomunistycznej”. To, że część tych osób komuniści aresztowali, nie zmywa z nich winy.