Opowieść "ziobrystów" na łamach "Faktu" podsumowuje Eryk Mistewicz.
"Stać za starcem i czekać. Albo już teraz szybko wbić szpadę” – to głośny dylemat Nicolasa Sarkozy’ego stojącego za plecami Jacquesa Chiraca. I dylemat Zbigniewa Ziobry za Jarosławem Kaczyńskim. Sarkozy wyczekał swój czas, wbił szpadę - i zwyciężył. Dziś jest prezydentem i mentorem rządzącej Francją prawicy. Nadał formacji niezbędną energię Opowieść o Zbigniewie Ziobro jest podobna. Jest on dziś najsilniejszym, obok Kaczyńskiego, „brandem” prawicy. Jedynym, który mógłby realnie zagrozić władztwu prezesa PiS, ale - co ważniejsze - który mógłby nadać energię całej polskiej prawicy.
Polityka to także sztuka opowiadania dobrych historii. W tych dniach Zbigniew Ziobro próbuje nam zaserwować opowieść o PiS-ie zwycięskim. O PiS-ie z liderem, który nie otacza się potakiewiczami; jednoczącym skłócone odłamy prawicy; rozumiejącym, jak uprawia się politykę w czasach, w których wybory wygrywa marketing. Emocje i dobre opowieści rządzą polityką. Gdy Kaczyński trzyma klucz do emocji z przeszłości (związanych z katastrofą smoleńską), to Ziobro trzyma dziś klucz do emocji i energii dla prawicy przed kolejnymi wyborami. Wcześniej musi jednak w Kaczyńskiego wbić szpadę. Tak jak Sarkozy wbił ją w Chiraca. Nie ma innej drogi.
Z kolei politolog Rafał Chwedoruk w "SE" komentuje:
To, co robi ostatnio Ziobro, to podcinanie gałęzi, na której siedzi. Gubi go niecierpliwość. Uznał, że Kaczyński jako lider PiS teraz jest najsłabszy i - mówiąc kolokwialnie - jak nie teraz, to nigdy. Tym samym postanowił zmienić układ wewnątrz partii i stać się naturalnym numerem dwa, liderem opozycji wewnątrznej. Tyle że jego diagnoza okazała się nietrafna. Obecnie PiS wybrał taktykę na przeczekanie i dotrwanie do przesilenia związanego z kryzysem gospodarczym w Polsce. I przy takim podejściu partii będą potrzebni ludzie lojalni i skłonni do ciężkiej pracy u podstaw, a nie polityczni fighterzy.
On wciąż ma szansę na sukces! W PiS również musi dojść do pewnej naturalnej wymiany pokoleń, która w wypadku tej partii będzie się wiązała z "aksamitnym odchodzeniem" Kaczyńskiego do jego Sulejówka. I tu jest pies pogrzebany - gra toczy się na warunkach dyktowanych nie przez Zbigniewa Ziobrę, a przez Jarosława Kaczyńskiego. W wypadku Ziobry to pokora mogłaby się okazać kluczem do sukcesu. I skupienie się nie na tym, jak się mówi, ale co się mówi. Bo na razie wciąż nikt nie wie, jakie tak naprawdę poglądy ma Ziobro. A bez przedstawienia realnej alternatywy o sukcesie nie może być mowy.