Reklama

Naczelna Prokuratura Wojskowa inwigilowała dziennikarzy

Kpt. Łukasz Jakuszewski z Prokuratury Wojskowej zażądał wykazu wszystkich połączeń od 30 kwietnia do 15 listopada, a także wykaz i treść esemesów Cezarego Gmyza z "Rz" i Macieja Dudy z TVN24

Publikacja: 29.12.2011 12:23

Naczelna Prokuratura Wojskowa inwigilowała dziennikarzy

Foto: W Sieci Opinii

W "Rzeczpospolitej" czytamy:

Sprawa związana jest z odsunięciem od śledztwa smoleńskiego prokuratora Marka Pasionka. Jego przełożeni z prokuratury wojskowej podejrzewali go o przekazywanie tajemnic postępowania mediom oraz funkcjonariuszom amerykańskich służb specjalnych. Zarzutów mu jednak nie postawiono, a sprawę niedawno umorzono.

Mecenas Jacek Kondracki, pełnomocnik reportera śledczego "Rz", nie ma złudzeń:

Sięganie po billingi to obejście prawa, które zabrania przesłuchiwania dziennikarza w celu ustalenia tożsamości jego informatora. A żądanie treści esemesów to naruszenie tajemnicy korespondencji. O takich rzeczach może decydować wyłącznie sąd, a daje się wyraźnie zauważyć eskalację ingerowania w tajemnicę dziennikarską w sposób niedopuszczalny w demokratycznych państwach prawa.

Ale problemu nie widzą wojskowi śledczy. Ich zdaniem prawo nie zostało złamane i mogą korzystać z billingów dziennikarzy. Płk Mikołaj Przybył z Wojskowej Prokuratury Okręgowej zapewnia:

Reklama
Reklama

Nie jest to obejście prawa. To moim zdaniem nadinterpretacja

Autor tekstu w "Rz" podkreśla, że:

Innego zdania jest rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. W czerwcu zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego przepisy o udostępnianiu służbom danych telekomunikacyjnych obywateli. Zwraca uwagę m.in. na zagrożenie złamania tajemnicy dziennikarskiej. Do wniosku RPO przychyliła się prokuratura generalna. Jej wiceszef Robert Hernand uznał wnioski Lipowicz za „w pełni zasadne".

Od jakiegoś czasu mamy wrażenie, że prokuratura wojskowa, zamiast szukać prawdy o 10 kwietnia 2010 r., woli zajmować się tymi, którym udaje się coś ustalić. Najciekawsze jest to, że billingi nie dały pretekstu do postawienia zarzutów prokuratorowi Pasionkowi.

W "Rzeczpospolitej" czytamy:

Sprawa związana jest z odsunięciem od śledztwa smoleńskiego prokuratora Marka Pasionka. Jego przełożeni z prokuratury wojskowej podejrzewali go o przekazywanie tajemnic postępowania mediom oraz funkcjonariuszom amerykańskich służb specjalnych. Zarzutów mu jednak nie postawiono, a sprawę niedawno umorzono.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Polska może być celem Putina. Dlaczego gdy potrzeba jedności, Konfederacja się wyłamuje?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Hołd lenny prezydenta Nawrockiego
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jak Tusk i Kaczyński stali się zakładnikami Mentzena i Bosaka
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Narada Tuska i Nawrockiego przed spotkaniem z Trumpem w cieniu Westerplatte
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki potwierdził na Radzie Gabinetowej, jaki jest jego główny cel
Reklama
Reklama