Po części wynika ona z tego, że posłowie tej formacji nie przewidzieli, że te niepowodzenia będą się rodziły w tych miejscach, w których się pojawiły. Oni byli przygotowani na tradycyjny zestaw ataków i problemów. Wspólnym fenomenem tych konfliktów jest to, że dotyczą one szeroko pojętej sfery niematerialnej.
Rychard wyjaśnia:
Przecież począwszy od protestu lekarzy, poprzez protest aptekarzy, a kończąc na protestach w sprawie ACTA widać, że frustracja pojawia się w społeczeństwie także na tle dostępu do dóbr niematerialnych: zdrowie, edukacja, informacja, wolność. Rząd nie przewidział, że to będzie teraz większym źródłem niezadowolenia i konfliktów. A na to, że ta ewolucja konfliktów idzie właśnie w tę stronę, specjaliści zwracali uwagę już od ładnych paru lat. Można się było przygotować.
Uderzenie w PO jest bardzo mocne również dlatego, że atak pochodzi z miejsc, które można uważać za ważne dla elektoratu PO. Profesjonaliści, ludzie młodzi korzystający z nowoczesnych technologii - to właśnie oni mieli być częścią najmocniejszego elektoratu Platformy. Ich sprzeciw musi być wyjątkowo bolesny dla partii rządzącej.
Czy politycy wpadli w pułapkę samozadowolenia?