Odpowiada bowiem na zasadzie ryzyka i zwolnić go może tylko wykazanie, że szkoda była skutkiem siły wyższej, np. jakiegoś kataklizmu, bądź wyłącznej winy poszkodowanego, ale tu nie ma o tym mowy. Ogólną zasadę odpowiedzialności odszkodowawczej przewoźnika reguluje art. 336 k.c.: posiadacz mechanicznego środka komunikacji ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu wyrządzoną komukolwiek przez ruch tego pojazdu.

Czego mogą żądać poszkodowani? Po pierwsze, zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę: ból, cierpienie, stres. Wyważenie zadośćuczynienia należy do sądu, choć możliwa jest, a nawet wskazana, ugoda.

Po drugie, odszkodowania, generalnie za wszystkie szkody związane z wypadkiem, czyli koszty leczenia, rehabilitacji, opieki, transportu. Częstym roszczeniem jest tzw. renta uzupełniająca, która ma wyrównać obniżenie dochodów po wypadku. Możliwa jest też renta na zwiększone potrzeby związane z koniecznością np. rehabilitacji czy opieki.

Wreszcie w razie śmierci osoby bliskiej można żądać zadośćuczynienia za jej utratę, nawet jeśli jesteśmy tylko pośrednią ofiarą wypadku (kwestie te reguluje kodeks cywilny: art. 444 – 446).

Z roszczeniami takimi trzeba wystąpić wobec kolei (posiadacza pociągu) w ciągu trzech lat, ale nie zalicza się do tego okresu czasu tzw. postępowania likwidacyjnego, a więc rozmów czy negocjacji z firmą ubezpieczeniową. Dodajmy, że regulacje unijne (rozporządzenie Wspólnot Europejskich nr 137[1/2]007 dotyczące praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym) nakazują wypłacać zaliczki niezbędne do zaspokojenia bieżących potrzeb finansowych proporcjonalnie do odniesionej szkody w razie śmierci lub zranienia pasażera, ale zaliczka nie stanowi uznania odpowiedzialności przez przewoźnika.