Marek Migalski: Koniec kretynów w polityce

Europoseł PJN buntuje się przeciwko "kretynom" w polityce i w jej okolicach. Dlaczego? Dokładnych przyczyn nie znamy, ale Marek Migalski na salonie24pl opublikował wpis nawołujący do zostawienia europarlamentarzystów w świętym spokoju

Publikacja: 16.03.2012 15:01

Marek Migalski: Koniec kretynów w polityce

Foto: W Sieci Opinii

Coraz częściej słychać głosy nawołujące do tego, by zwiększyć frekwencję na sali obrad polskiego Sejmu lub europarlamentu. Postuluje się, żeby zobowiązać posłów do ciągłego siedzenia na sali plenarnej, bowiem żałosny jest - podobno - widok pustej sali. Ma to świadczyć o tym, że deputowani nie pracują i taka konieczność siedzenia w ławach poselskich będzie najlepszym sposobem zobligowania ich do cięższej i lepszej pracy.

Twierdzę z całą stanowczością, że każdy, kto tak mówi i tak argumentuje, jest skończonym kretynem, nie mający pojęcia o funkcjonowaniu systemu demokratycznego.

Migalski wyraża swoje zdanie na temat obecności europosłów:

Posłowie powinni być na sali plenarnej tylko w dwóch przypadkach - gdy są głosowania i gdy toczy się debata na tematy związane z pracami ich komisji. I koniec - siedzenie na niej w innych przypadkach jest po prostu traceniem czasu i uchylaniem się od prawdziwej pracy.

Bo wbrew temu, co się wydaje laikom, praca w każdym parlamencie przebiega nie sali obrad, ale w komisjach, podkomisjach i na korytarzach - tam wykuwają się kompromisy, tak dochodzi się do konsensusu, tam tworzy się projekty ustaw i uchwał.

Jeśli już chcieć rozliczać deputowanych z jakiejś obecności, to ewentualnie z obecności na posiedzeniach komisji, a nie na sali plenarnej. Siedzenie na tej ostatniej, w czasie debat niezwiązanych z ich specjalizacją, jest zwyczajnym traceniem czasu i lenistwem.

Europoseł kontynuuje:

Oburzeni na nieobecność posłów na sali planarnej i nawołujący do permanentnego siedzenia na niej, są kretynami, nie mającymi bladego pojęcia o stanowieniu prawa i na procedurach demokratycznych. Taki przesiadujący w pełnym składzie Sejm byłby jeszcze gorszy, niż jest obecnie, a posłowie jeszcze bardziej leniwi i mniej produktywni.

Populizm jest łatwy i zapewne znajdą się tacy, którzy wyobrażają sobie pracę poselską, jako ciągłe przekrzykiwanie się na sali plenarnej, ale ludzie zajmujący się profesjonalnie oceną polityków (czyli nade wszystko dziennikarze i naukowcy) powinni wiedzieć, że proces legislacyjny - czyli to, do czego przede wszystkim powołani są parlamentarzyści - obywa się jedynie częściowo na sali plenarnej.

Koniec kretynów w polityce, ale także koniec kretynów w debacie okołopolitycznej!

Musimy przyznać, że hasło „koniec kretynów w polityce” bardzo się nam podoba. Chociaż, gdyby je wprowadzić w życie, na salach plenarnych nadal byłyby pustki...

Coraz częściej słychać głosy nawołujące do tego, by zwiększyć frekwencję na sali obrad polskiego Sejmu lub europarlamentu. Postuluje się, żeby zobowiązać posłów do ciągłego siedzenia na sali plenarnej, bowiem żałosny jest - podobno - widok pustej sali. Ma to świadczyć o tym, że deputowani nie pracują i taka konieczność siedzenia w ławach poselskich będzie najlepszym sposobem zobligowania ich do cięższej i lepszej pracy.

Pozostało 82% artykułu
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja w ślepym zaułku. Dlaczego nie mogło być inaczej?
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska