Ksiądz pisze m.in. o problemie posłuszeństwa w Kościele:
Duchowny, który w czasie święceń kapłańskich ślubował posłuszeństwo swoim władzom, powinien go bezwzględnie dochować. Choć nie potępiam tych, którzy nie dotrzymali tego ślubu i odeszli ze struktur kościelnych, to jednak za mało wiarygodną uznaję tę część duchownych, którzy po zrzuceniu sutanny czy habitu jawnie i otwarcie, nieraz niebezpodstawnie, krytykują złe rzeczy dziejące się w ich dotychczasowych diecezjach czy zakonach.
Jak podkreśla ks. Isakowicz-Zaleski, problem nie tkwi w samym odejściu od Kościoła, bo „trzasnąć drzwiami i odejść jest łatwo”.
Trudniej pozostać i pomimo szykan próbować zmieniać struktury kościelne na lepsze. Z tego też powodu, mimo całej nagonki personalnej, której doświadczam od 2006 r., nie wybrałem drogi Tadeusza Bartosia, Stanisława Obirka czy Piotra Natanka. Gdy dwukrotnie zostałem zakneblowany, to podporządkowywałem się temu. Po cofnięciu zakazów od nowa zacząłem mówić i pisać to, co uważam za słuszne.
I dodaje, że rozumne posłuszeństwo powinno być tym, co odróżnia Kościół od przemysłowych korporacji: