Propozycja rządu to wprowadzenie nakazu pracy do 67 roku życia zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Przyjęty tryb realizacji tego nakazu daje rządowi możliwość poczynienia znacznych oszczędności przy wypłacaniu emerytur każdej nowej grupie emerytów i to natychmiast, od momentu wejścia ustawy w życie.
Raz na cztery miesiące pewna liczba emerytur będzie wypłacana o jeden miesiąc później dla wszystkich „nowych” emerytów. To daje oszczędności w budżecie – funduszu emerytalnym – mniej więcej jednego miliarda zł rocznie. I to jest cała tajemnica nowej regulacji. A europejska finansjera będzie zachwycona rządem Donalda Tuska, oto Polacy, którzy żyją średnio o 10 lat krócej, niż większości Europejczyków, będą od większości z nich pracować dłużej. I naturalnie krócej żyć na swoich skromnych emeryturach.
Zapytana o próbę powstrzymania proponowanych zmian, Fedyszak-Radziejowska odpowiada:
To związkowcy i przeciwna nowym regulacjom opinia publiczna wymusiła na PO kompromis z politykami PSL. Szkoda, że ten kompromis jest pozorem i niczego nie zmienia na lepsze. Pomysł, by „wcześniejsza” emerytura była połową tej już należnej pracownikowi, który ją przecież „wypracował”, czyli uzbierał, i by wypłacano ją kosztem przyszłej emerytury, to iście szatański wybieg.
Co należałoby zrobić w tej sytuacji?