Ekonomista i prezes Krajowej SKOK w rozmowie z najnowszym "Uważam Rze" analizuje merytoryczny sens tzw. "reformy 67":
Zmiana ta będzie bardzo dotkliwa dla ludzi, ale nie będzie miała poważnych skutków dla stanu finansów publicznych. To jest oczywiste, wystarczy głębiej poszukać. Inna rzecz, że mało komu chce się sprawdzać, o co naprawdę chodzi w działaniach tego rządu.
Dlatego podkreśla, że elementem zmiany jest naprawa mediów. Zwłaszcza, że:
Prasa zachodnia już pisze, że oznacza to, iż rząd polski zapewni spłatę długu nawet za cenę zagłodzenia własnego społeczeństwa. Tego od nas oczekują – że będziemy mieli pieniądze na spłatę starych i nowych długów, że wciąż będą na nas zarabiali. O to chodzi w tym rzekomym reformowaniu kraju, które jest przykrywką do tego, by zapewnić więcej pieniędzy na obsługę długów. Wystarczy zresztą spojrzeć na budżet naszego państwa. Jedyna pozycja, jaka rośnie w budżecie na rok 2012, to środki na obsługę długu zagranicznego. To oznacza, że uzależniamy się całkowicie od ośrodków zagranicznych. Już w tej chwili kurs złotówki jest całkowicie poza władzą polskiego rządu i Narodowego Banku Polskiego.
I podkreśla, że wydłużenie wieku emerytalnego może być zyskiem bardzo pozornym: