Państwo zdało egzamin. Prokuratura zdała egzamin. Sądy zdały egzamin. Służby zdały egzamin i premier zdał egzamin. Najlepiej egzamin zdała jednak redaktor Janina Paradowska. Bo ona zawsze zdaje najlepiej. Kiedy się poczyta teksty pani redaktor, posłucha jej w radiu, poogląda w telewizji, człowiekowi tylko jedno pytanie hula po głowie: po jakiego grzyba premierowi rzecznik Paweł Graś?
I podaje przykład:
Niedawno pani redaktor przeczytała w „Gazecie Wyborczej", że w złoto Amber Gold zainwestowało 1170 osób, każda po ponad 15 tys. zł, a jedynie 67 osób wykupiło certyfikaty warte pół miliona. Dla Paradowskiej jednak 15 tys. zł to fortuna. „To przeczy krążącym opiniom i oskarżeniom wobec rządu, że to on jest winny i że nie ostrzegł biednych i nieświadomych ludzi przed zagrożeniami. Nabierały się na te lokaty wcale nie biedne osoby, jak to nam mówiono, które lokowały tam ostatnie oszczędności w nadziei na większy zysk, ale ludzie bardzo zamożni, którzy powinni wiedzieć, w co się pakują. [...] Trudno mi w tej sytuacji okazać współczucie".
Feussete pisze o tłumaczeniach Paradowskiej:
Współczucie akurat nigdy nie było mocną stroną redaktor Paradowskiej, dość przypomnieć, jak bardzo rozbawił ją po Smoleńsku dowcip winiarza z Biłgoraja (copyright Bronisław Wildstein), że widział we Włoszczowej Przemysława Gosiewskiego. Taśmy Serafina? „Same w sobie nie mają żadnej mocy porażającej". Smoleńsk dwa tygodnie po katastrofie? „Nie wiem, czy zmierzamy w kierunku świętości, czy żeby przynajmniej byli błogosławionymi?!". PiS? „Prezes Kaczyński będzie coraz bardziej słabł. Bo że słabnie, to widać". PSL? „Bez Platformy ludowcy nie przeżyją". Niesiołowski obraża Stankiewicz? „Na miejscu Niesiołowskiego bym nie przepraszała". Afery? „Żeby choć jedna porządna afera w tym kraju była". Polacy? „Gospodarcze zacofanie, nawyk byle jakiej pracy, cwaniactwo". Platforma Obywatelska? „Się nie rozpadnie mimo wysiłków dziennikarzy".