Piotr Naimski: Skąd Marcin P. miał pieniądze?

Minister Gospodarki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego pyta: co mamy sądzić o tym, że młody człowiek z wyrokami sądowymi, bez pieniędzy nagle zaczyna obracać milionami i zakłada m.in. firmę lotniczą, mającą docelowo konkurować z LOT-em?

Publikacja: 08.09.2012 14:55

Piotr Naimski: Skąd Marcin P. miał pieniądze?

Foto: Fotorzepa

Poseł Piotr Naimski w rozmowie z Dawidem Wildsteinem opublikowanej na portalu niezalezna.pl podkreśla:

Afera Amber Gold nie zostanie zamieciona pod dywan, tak jak udało się to zrobić z innymi aferami związanymi z obecnym rządem. To nie jest już ta sytuacja, w której wystarczy gra aktorska plus kilka łez posłanki Sawickiej, a werdykt sądu odwleczony o kilka lat nie będzie miał politycznego znaczenia. Tej sprawie nie da się już ukręcić łba. Jedno jest pewne – Donald Tusk i Platforma Obywatelska będą musieli wytłumaczyć się z tej afery do końca i sądzę, że będzie to dla nich bardzo bolesne.

Odnosząc się do opinii Jerzego Stępienia, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjego („Afera Amber Gold wskazuje, że mafia przenika do struktur państwa”) Naimski odwołuje się do zdrowego rozsądku: Polaków:

Co mamy sądzić o tym, że młody człowiek z wyrokami sądowymi, bez pieniędzy nagle zaczyna obracać milionami i zakłada m.in. firmę lotniczą, mającą docelowo konkurować z LOT-em? Zastanawiamy się, skąd ten młodzieniec miał na to pieniądze. Już wiadomo, że fundusze, którymi operował szef Amber Gold, znacząco przekraczały wartość posiadanych przez tę spółkę depozytów w złocie. Kiedy dowiemy się, skąd wzięły się dodatkowe „źródła dochodu", to przypuszczam, że nasze podejrzenia znajdą potwierdzenie. Jedno jest pewne – afera Amber Gold odsłoni przed Polakami wiele patologii w działaniu państwa pod rządami Donalda Tuska.

Jego zdaniem to sytuacja analogiczna do Afery Rywina nie tylko dlatego, że pokazują ją media (inaczej niż podczas afery hazardowej czy tele-informatycznej), ale ze względu na dające przewidzieć się konsekwencje polityczne:

Afera Rywina, skądinąd ważna sprawa korupcyjna, ale w skali kraju niefundamentalna (w sensie np. wymiaru finansowego), pozwoliła odkryć mechanizmy działania obozu władzy. Te informacje okazały się dla tego środowiska na tyle kompromitujące, że w konsekwencji zostało ono pozbawione władzy przy następnych wyborach. Wszystko wskazuje na to, że Amber Gold spełni analogiczną funkcję.

Naimski podkreśla:

Systemowe zaniedbania w sprawie Amber Gold są wręcz wstrząsające. Przykładowo – dlaczego dopiero w czerwcu 2010 r. wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak wykreślił spółkę Amber Gold z rejestru domów składowych, czyli po prawie pół roku od momentu jej zarejestrowania? Już wcześniej pojawiały ostrzeżenia przed tą firmą, m.in. ze strony Komisji Nadzoru Finansowego. Przypomnę, że przez ten cały czas spółka Amber Gold była pod nadzorem wicepremiera Waldemara Pawlaka, który miał obowiązek kontrolowania spółki budzącej podejrzenia. Co gorsza, w kontekście sprawy Amber Gold doszło do manipulacji prawem, która miała ułatwić działalność Marcina P. Chodzi o to, co się stało z w drugiej połowie roku 2010 z ustawą o domach składowych. Wniosek o uchylenie tej ustawy został sformułowany w Ministerstwie Gospodarki, a odpowiednia poprawka została wprowadzona do opracowywanego w tym czasie przez rząd projektu ustawy o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorstw. Już w listopadzie 2010 r. projekt rządowy po wszystkich uzgodnieniach trafił do Sejmu wraz z art. 104, który ustawę o domach składowych uchylał. Po jego uchwaleniu przez parlament firma Amber Gold mogła nadal wydawać certyfikaty depozytowe, co wcześniej zgodnie z prawem, po wykreśleniu jej z rejestru domów składowych, było nielegalne. Marcin P. przestał łamać ustawę, bo ustawa przestała istnieć.

Na początku lat 90. po przemianie ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy, głośna była książka „Kim pan jest, panie Wachowski?”, a Polacy zadawali sobie pytanie kto tak naprawdę stoi za były kierowcą przewodniczącego Solidarności, który zmonopolizował wręcz zupełnie dostęp do prezydenckiego ucha („kto nie z Mieciem, tego zmieciem”).

Te pytania zdaje się być aktualne także wobec nadzwyczaj pewnego siebie, wywodzącego się z gdańskiej dzielnicy biedy, absolwenta średniej szkoły ekonomicznej. Tego, którego samolot ciągnęli najważniejsi politycy trójmiasta.

Poseł Piotr Naimski w rozmowie z Dawidem Wildsteinem opublikowanej na portalu niezalezna.pl podkreśla:

Afera Amber Gold nie zostanie zamieciona pod dywan, tak jak udało się to zrobić z innymi aferami związanymi z obecnym rządem. To nie jest już ta sytuacja, w której wystarczy gra aktorska plus kilka łez posłanki Sawickiej, a werdykt sądu odwleczony o kilka lat nie będzie miał politycznego znaczenia. Tej sprawie nie da się już ukręcić łba. Jedno jest pewne – Donald Tusk i Platforma Obywatelska będą musieli wytłumaczyć się z tej afery do końca i sądzę, że będzie to dla nich bardzo bolesne.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?