Przed wyborem Obamy na prezydenta wyliczał pan błędy w polityce zagranicznej popełnione przez republikańską administrację. Czy któryś z nich udało się naprawić demokratycznemu następcy?
Błędy w polityce zagranicznej mają dynamiczne konsekwencje. Trudno je naprawić. Można za to uniknąć ich powtórzenia. Dlatego Obama próbuje uniknąć wojny z Iranem, podczas gdy prezydent George W. Bush w bezsensowny sposób w 2003 r. zaatakował Irak, czego konsekwencje odczuwamy do dzisiaj. W wypadku regionu są bardzo negatywne - szczególnie dla Iraku, a w przypadku Ameryki mają bardziej ogólny charakter. Główną zmianą, jaka zaszła za prezydentury Obamy w stosunku do administracji George’a W. Busha, jest porzucenie polityki militarnego unilateralizmu, czyli jednostronnego podejmowania decyzji bez oglądu na zdanie społeczności międzynarodowej.