Radek Sikorski to niewątpliwie polski król Twittera. Padają przed nim kolejni wyznawcy nowych mediów (ostatnio Eryk Mistewicz, który w "Do Rzeczy" pisał, że twitterowe konto ministra to właściwie osobna gazeta, "największy sukces w nowych mediach w Polsce", czym zasłużył sobie Radek na Pulitzera (!)). Normalnemu człowiekowi taki sukces zawróciłby w głowie. Ale nie naszemu ministrowi, który sprawuje rząd nad armią ponad 100 tysięcy swoich zwolenników. Ostatnio co prawda kilku musiał usunąć, tych, którzy z okazji zorganizowanego przez ministra konkursu (za najciekawsze pytania dot. polityki zagranicznej i dyplomacji cyfrowej oferował spotkanie z jego osobą) zadawali zbyt natarczywe pytania (Wasz autor również wziął udział w konkursie, pytaniem: "Jaką rolę w dyplomacji cyfrowej MSZ grają promocja książek Pana żony,atakowanie przeciwników i insider trading?"), ale już kilka dni później we wspaniałomyślnym geście ogłosił "amnestię" dla wszystkich wypędzonych z jego zasługującego na Pulitzera konta.
Z okazji #100000 - amnestia. Od osób podpisujących się imieniem i nazwiskiem przyjmuję wnioski o odbl. Zapraszam do kulturalnej dyskusji!
Niektórzy znani banici zaakceptowali ten akt łaski...
Żenująca sytuacja, ale ok - brnijmy w to. Amnestię na miejscu proszę. @sikorskiradek
... a niektórzy nie.