Znam ten temat od 1990 r. i wiem dokładnie, ile dopłacaliśmy do eksportu każdego samochodu do Włoch. Wie to każdy minister finansów, politycy. Tych faktów nie zna tylko opinia publiczna. Powinniśmy postawić na gospodarkę realną, w której będziemy potrafili wytwarzać produkty w naszych firmach. Nie jestem przeciwnikiem zagranicznych firm, ale w naszym kraju powinny być przede wszystkim takie, które dysponują wysoką technologią i coś wnoszą do naszej gospodarki. W przypadku produkcji prostszych produktów, nie jesteśmy głupsi od innych narodów i też potrafimy je zrobić. Mamy genialnych inżynierów, naukowców, potrafimy wszystko, tylko musimy stworzyć mechanizmy, które pozwalałyby nam zdobywać kapitał. Własny kapitał, który pozwoli się nam rozwijać. Musi być system ulg inwestycyjnych, aby każdy Polak czy firma byli zmuszeni do inwestowania, byśmy – jakąkolwiek usługę świadczymy – odprowadzali do budżetu podatek. Tylko poprzez inwestycje możemy stworzyć duży budżet. To nas będzie zmuszało do tworzenia miejsc pracy, do rozwoju, do realizacji marzeń.
Na razie inwestycje prywatne są raczej na niskim poziomie.
Nie ma czegoś takiego jak polski eksport na Zachód. To nie my eksportujemy, tylko oni importują ze swoich zakładów w Polsce do siebie produkty wyprodukowane tutaj
Bo nie mamy kapitału. Kiedy wchodzi zagraniczny kapitał do specjalnych stref ekonomicznych i firmy te nie płacą żadnych podatków, a na dodatek dostają olbrzymie wsparcie z budżetu na tworzenie miejsc pracy, to jak polskie zakłady, które są 20 kilometrów dalej i prowadzą tę samą działalność, ale muszą płacić podatki, mogą z tymi firmami konkurować? Trzeba zacząć od uporządkowania prawa podatkowego. Jestem zafascynowany rozwiązaniami realnej gospodarki niemieckiej. Systemem podatkowym, który zakłada, że kapitał zarobiony przeze mnie – jako pracownika – jest moim kapitałem. Koszt pracodawcy jest dochodem pracownika. Jeśli jako pracownik otrzymuję 2 tys. zł na rękę, to otrzymuję 4 tys. brutto. Powinienem mieć naliczony podatek 42 proc., bo tyle płacimy i jeśli z tych pieniędzy kupię usługi, np. emerytalne czy medyczne albo jakiekolwiek inne, to instytucje, u których je kupię, odprowadzą do budżetu VAT. Ale to ja – jako podatnik – zdecyduję, gdzie kupić. Jeśli remontuję dom, to kupię dany produkt i w nim też jest zawarty podatek, który odliczymy, a który tworzy budżet. Jeśli będziemy mieli katalog ulg inwestycyjnych i odliczy mi się podatek tylko wtedy, gdy kupię dany produkt, to będziemy mieli duży budżet. Zawsze podaję ten przykład – jeśli zostanie mi choćby 10 zł, to kupię puszkę farby i odmaluje płot, by skorzystać z ulgi, ale podatek trafi do budżetu.