Premier kontra kabaret. Część trzecia: czeski film

Kabaretowej ofensywy rządu ciąg dalszy, czyli farsa o rurach.

Publikacja: 05.04.2013 15:58

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

W polityce rządu widać ostatnio żelazną konsekwencje. Nie, oczywiście nie chodzi o konsekwencję w polityce zagranicznej czy w podobnych tego typu sprawach. Chodzi o  coś nieporównanie ważniejszego - o szczęście i zdrowie obywateli. A jak wiadomo, kluczem do szczęścia - i najlepszym lekarstwem - jest śmiech (zwróćmy uwagę na oszczędności, jaka ta polityka może wygenerować dla służby zdrowia!).

Niedawno pisaliśmy o tym, jak premier uroczyście otwierał otwartą już raz uroczyście oczyszczalnie ścieków "Czajka" oraz jak przyznawał rozbrajająco szczerze, że "więcej czasu poświęca na piłkę nożną, niż na politykę". Teraz postawił na większy rozmach. O ile wtedy imitował bohaterów filmów Stanisława Barei i swoje kabaretowe wcielenie Roberta Górskiego, tym razem inspirował się dziełem zagranicznym - filmem pt. Nikdo nic neví ("Nikt nic nie wie"). I choć główną rolę premier zachował dla siebie, to pojawiły się też koncertowo zagrane role drugoplanowe. Pretekstem do interpretacji tej czeskiej komedii z 1947 r. było zamieszanie związane z deklarowanymi przez Gazprom planami budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego.

Scena zaczyna się od ministra Radosława Sikorskiego, który odegrał rolę zdezorientowanego pana, co to się na rurach nie zna.

Informacja z Rosji jest ciekawa, ale nie do końca jasna. Zastrzegam, że nie jestem specjalistą od rur, ale zawsze sądziłem, że Jamał II to jest rurociąg tranzytowy przez Polskę. Tymczasem tutaj zdaje się, że przedstawiciele Rosji mówią o dostarczaniu gazu, nie tylko do Polski, ale i na Słowację i na Węgry, czyli jakby kierunek południowy.

Główna część skeczu nastąpiła jednak dopiero po tym, jak okazało się, że memorandum w sprawie realizacji planów podpisała z Gazpromem spółka EuRoPolGaz, w którym 48% udziałów ma państwowe PGNiG. Wtedy zdezorientowana całą sytuacją okazała się prezes firmy Grażyna Piotrowska-Oliwa, która wypowiada kwestię:

Strona rosyjska próbuje nadać nie wiadomo jaką rangę dokumentowi, który nie przesądza o niczym. Jestem zaskoczona całą sytuacją.

Kulminacja następuje w chwili, kiedy o sprawę pytany jest wschodząca gwiazda kabaretu Donald Tusk.

Ja nic nie wiem, nie komentuję czegoś, o czym mało wiem. decyzje, jakie podejmuje Gazprom, nie są konsultowane z polskim rządem i Bogu dzięki.

Skecz kończy - zza sceny - Minister Skarbu Mikołaj Budzanowski, który zwołuje od razu konferencję prasową, aby wreszcie wyjaśnić zamieszanie, a po piętnastu minutach spóźnienia - odkłada ją na później. Bo się jeszcze musi naradzić. W epilogu widzimy zaś mistrza ciętej riposty, premiera Leszka Millera, który podsumowuje:

Tusk jest jak zdradzony mąż. Dowiaduje się ostatni.

W polityce rządu widać ostatnio żelazną konsekwencje. Nie, oczywiście nie chodzi o konsekwencję w polityce zagranicznej czy w podobnych tego typu sprawach. Chodzi o  coś nieporównanie ważniejszego - o szczęście i zdrowie obywateli. A jak wiadomo, kluczem do szczęścia - i najlepszym lekarstwem - jest śmiech (zwróćmy uwagę na oszczędności, jaka ta polityka może wygenerować dla służby zdrowia!).

Niedawno pisaliśmy o tym, jak premier uroczyście otwierał otwartą już raz uroczyście oczyszczalnie ścieków "Czajka" oraz jak przyznawał rozbrajająco szczerze, że "więcej czasu poświęca na piłkę nożną, niż na politykę". Teraz postawił na większy rozmach. O ile wtedy imitował bohaterów filmów Stanisława Barei i swoje kabaretowe wcielenie Roberta Górskiego, tym razem inspirował się dziełem zagranicznym - filmem pt. Nikdo nic neví ("Nikt nic nie wie"). I choć główną rolę premier zachował dla siebie, to pojawiły się też koncertowo zagrane role drugoplanowe. Pretekstem do interpretacji tej czeskiej komedii z 1947 r. było zamieszanie związane z deklarowanymi przez Gazprom planami budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego.

Publicystyka
Amerykanista: Harris czy Trump – kto będzie lepszy dla Polski? To nie jest wcale oczywiste
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Publicystyka
Jarosław Kuisz: W USA zapanuje faszyzm?
Publicystyka
Jan Zielonka: Nieprzewidywalna Ameryka. Co wiemy, a czego nie wiemy o wyborach w USA
Publicystyka
Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Publicystyka
Estera Flieger: Dokąd zmierza Trzecia Droga?
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni