Reklama
Rozwiń
Reklama

Sztuka na miarę małego Jasia

Marcin Meller o sztuce krytycznej, czyli artystycznym odpowiedniku oszołomskich komentarzy internetowych

Publikacja: 14.11.2013 15:36

Jedna z wielu znakomitych prac Doroty Nieznalskiej

Jedna z wielu znakomitych prac Doroty Nieznalskiej

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski BJ Bartosz Jankowski

Istnieją rzeczy tak łatwe do obśmiania, że nabijanie się z nich zakrawa wręcz na nietakt i nieprzyzwoitość. Przepisy unijne. Teorie spiskowe.  Minister Sienkiewicz. Poseł Pięta. Publicystyka "Krytyki Politycznej". Właściwie można by długo to wymieniać. W kategorii tej niewątpliwie mieści się -  i to na honorowym miejscu - nowoczesna "sztuka krytyczna".

Temat ten znów powrócił po tym, jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie wystawiło "Adorację" wielkiego artysty Jacka Markiewicza. To wiekopomne i antyczne już w zasadzie (bo z początków lat 90-tych) dzieło sztuki,  to zapis wideo nagiego artysty ocierającego się o krzyż.

Ponieważ jednak dzieło to oprócz zwyczajowego w takich przypadkach oburzenia, wywołało także i reakcje obronne, uzasadniające walory dzieła (także w środowiskach katolickich, takich jak "Więź"), to jednak warto pójść na łatwiznę, popełnić ten nietakt i radośnie wyśmiać artystyczny odpowiednik komentarza na portalach internetowych.

W podziwu godny sposób czyni to Marcin Meller na łamach "Newsweeka". Meller zastanawiał się kiedyś, co by mógł robić, kiedy odejdzie z dziennikarstwa. I postanowił - po tym, jak zobaczył na wystawie artystkę Julitę Wójcik obierającą ziemniaki -  że zostanie "artystą krytycznym".

Dała mi do myślenia Dorota Nieznalska. Oczywiście wszyscy ludzie o otwartych umysłach i sercach podziwiają ją za „Pasję", czyli przylepienie fiuta do krzyża, czym, o ile pamiętam, dokonała dekonstrukcji współczesnej męskości i uderzyła w drugi, zaraz po swastyce, najgroźniejszy symbol współczesności. Ale mnie ujęło także wcześniejsze dzieło artystki, które tak opisywała: „Powiesiłam nad ziemią siedem ponadnaturalnych skórzanych worów przypominających jądra, a pod nimi rozsypałam skropiony wodą czarnoziem. Z głośników sączył się dźwięk kapiącej wody. To obrazowało pierwotne zapładnianie".

Reklama
Reklama

Równie głębokie wrażenie wywarła na Mellerze praca Markiewicza

Szkoda wielka, że nie poznałem już przed laty wystawianego teraz w Centrum Sztuki Współczesnej pięknego dzieła wideo „Adoracja Chrystusa" artysty Jacka Markiewicza, w którym to dziele nagi artysta Markiewicz ociera się o naturalnej wielkości krucyfiks, miziając, muskając i macając Chrystusa, a Markiewiczowe przyrodzenie dynda sobie wesoło na widok Zbawiciela.

No genialne, pomyślałem. Że kompletnie od rzeczy, obleśne i obrazoburcze na miarę małego Jasia, co maże na ścianie szkoły tryskającego, wielgachnego penisa, to insza sprawa, ale jest wystawa? Jest. Piszą w gazetach, jakie to głębokie, demaskujące, odsłaniające? Piszą!

Okazuje się jednak, że każde obrazoburcze, odważne i idiotyczne dzieło sztuki może być uznane za głębokie.

Jak ukraińscy weseli artyści zrobili na Cmentarzu Orląt Lwowskich fikuśną sesję z na wpół rozebranym modelem w bokserkach i modelkami stylizowanymi na zakonnice w zmysłowych pozach na tle krzyży i nagrobków pod hasłem „Dotknij wiary", to w „Gazecie Wyborczej" krytyk teatralny Roman Pawłowski gorąco bronił sesji, pisząc o przewrażliwieniu przeciwników i dziwiąc się: „Gdzie tu obraza?". Ale jak polski fotograf wykonał podobną sesję na cmentarzu żydowskim, to ta sama „Gazeta Wyborcza" zatrzęsła się z oburzenia. Nagle obraza była. A nawet – brak wrażliwości.

Ale przecież to już wiemy.

Istnieją rzeczy tak łatwe do obśmiania, że nabijanie się z nich zakrawa wręcz na nietakt i nieprzyzwoitość. Przepisy unijne. Teorie spiskowe.  Minister Sienkiewicz. Poseł Pięta. Publicystyka "Krytyki Politycznej". Właściwie można by długo to wymieniać. W kategorii tej niewątpliwie mieści się -  i to na honorowym miejscu - nowoczesna "sztuka krytyczna".

Temat ten znów powrócił po tym, jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie wystawiło "Adorację" wielkiego artysty Jacka Markiewicza. To wiekopomne i antyczne już w zasadzie (bo z początków lat 90-tych) dzieło sztuki,  to zapis wideo nagiego artysty ocierającego się o krzyż.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Publicystyka
Dominik Mierzejewski: Po co Xi Jinpingowi potrzebny Donald Trump
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Publicystyka
Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu
Publicystyka
Marek Cichocki: Czy Niemcom w ogóle można ufać?
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Publicystyka
Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama