Andrzej Szeptycki: Co dalej z pomocą?

Topniejące poparcie dla pomagania uchodźcom z Ukrainy nie zaskakuje, ale jednak niepokoi – pisze politolog.

Publikacja: 30.05.2023 03:00

Uchodźcy z Ukrainy na Dworcu Zachodnim w Warszawie

Uchodźcy z Ukrainy na Dworcu Zachodnim w Warszawie

Foto: Bloomberg

Ostatnio odbyłem trzy podobne rozmowy. Jeden z moich rozmówców stwierdził, że większość biedniejszych uchodźców z Ukrainy już wróciła do siebie, a pozostali u nas ci bogatsi, którzy „dobrze się urządzili”. W opinii drugiego w jego okolicy jest wielu Ukraińców „z terenów nieobjętych konfliktem”. Moja ostatnia rozmówczyni była zmartwiona faktem, że w Warszawie nie widać „zwykłych” aut klasy średniej na ukraińskich numerach, tylko „wypasione bryki”, co może wzbudzić zazdrość męskiej części populacji; poza tym – stwierdziła – chodzą plotki, że Rosjanie za pieniądze przerejestrowują auta w Ukrainie, by ich u nas nie atakowano.

Te rozmowy zbiegają się z badaniami CBOS, które pokazują spadek poparcia odsetka Polaków popierających przyjmowanie uchodźców z Ukrainy (73 proc. w kwietniu 2023 wobec 83 proc. w marcu 2022).

Takie zjawisko nie zaskakuje. W Turcji, która po wybuchu wojny domowej w Syrii przyjęła ok. 4 mln sąsiadów, też narastają nastroje antyuchodźcze. W Polsce od początku konfliktu prognozowano, że społeczeństwo zmęczy się pomocą, choć po ponad roku od rozpoczęcia widać, że Polacy mają w sobie wciąż dużo energii i empatii.

Względnie normalnie

Na płaszczyźnie prawnej sytuacja jest prosta. Specustawa z 12 marca 2022 r. uznaje pobyt tych, którzy przybyli do Polski od 24 lutego 2022 r., za legalny w okresie 18 miesięcy, licząc od dnia rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji. Innymi słowy Ukraińcy mogą przebywać w Polsce do sierpnia 2023 r. W kwietniu 2023 r. Sejm przyjął jednak ustawę o zmianie nazw uczelni służb państwowych nadzorowanych przez ministra właściwego ds. wewnętrznych oraz niektórych innych ustaw. Wydłuża ona legalny pobyt uchodźców do marca 2024 r. Co potem? Zwłaszcza w kontekście dynamicznej sytuacji na froncie i jesiennych wyborów w Polsce. Zobaczymy. Rada Ministrów może w drodze rozporządzenia zakończyć obowiązywanie tego przepisu, biorąc pod uwagę liczbę cudzoziemców na terytorium RP, sytuację ludności cywilnej i perspektywy zakończenia działań wojennych na terytorium Ukrainy oraz względy obronności i bezpieczeństwa państwa. W takim przypadku kolejni Ukraińcy przybywający do Polski nie będą już mieli prawa do legalnego pobytu na mocy specustawy. Na razie takie rozporządzenie nie zostało przyjęte i nie ma informacji, by było planowane.

Czytaj więcej

Mafia zarabia na wojnie. Zwiększył się przemyt z Ukrainy do Polski

Kiedy przyjmowano specustawę, wojska rosyjskie wciąż okupowały część obwodów kijowskiego, charkowskiego i Chersoń, nie wspominając o obwodach donieckim, ługańskim, zaporoskim. Od tej pory Ukraińcom udało się odzyskać część zajętych ziem. We Lwowie warunki są z pewnością bardziej „normalne” niż w Kijowie, a w ukraińskiej stolicy – lepsze niż na wschodzie kraju. W praktyce jednak niemal cały kraj jest nadal zagrożony przez działania armii rosyjskiej.

Rosja dalej prowadzi systematyczne ostrzały wybranych miast. W nocy z 17 na 18 maja na terenie całej Ukrainy z wyjątkiem zachodnich obwodów ogłoszono alarm powietrzny. Po raz dziewiąty w maju zaatakowany został Kijów, którego coraz skuteczniej bronią ukraińskie systemy obrony przeciwrakietowej. W innych miastach jest nieco gorzej: tamtej nocy w Odessie zginęła jedna osoba.

Stare passaty vs. suvy

W tym kontekście nie powinien dziwić fakt, że część Ukraińców boi się lub nie może wrócić do swoich domów. Na uwagę zasługuje raczej fakt, że większość uchodźców postanowiła już opuścić Polskę. Według danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców od rozpoczęcia wojny granicę ukraińsko-polską w kierunku do Polski przekroczono 11,6 mln razy, a w kierunku do Ukrainy – 9,3 mln. Według polskich ekspertów w Polsce pozostało ok. miliona Ukraińców. Można postawić tezę, że wspomniane już wypalenie, zmęczenie pomaganiem zostało złagodzone przez odpływ uchodźców z Polski: powroty do Ukrainy lub wyjazdy do państw zachodnich.

Kolejna kwestia to, kto przyjechał do Polski i tu pozostał. Mamy dziś w Polsce ok. miliona Ukraińców i jest to grupa zróżnicowana. Uciekali wszyscy, zwłaszcza na początku. I biedni, i bogaci, a przede wszystkim kobiety z dziećmi. Wedle badania z pierwszego okresu konfliktu przez Studium Europy Wschodniej UW i agencję pracy EWL przeważały wśród uchodźców osoby z wyższym wykształceniem, co zdaje się wskazywać, że nawet żeby uciec z własnego kraju podczas wojny, trzeba mieć pewną umiejętność radzenia sobie w życiu, kontakty lub zasoby finansowe.

Nie oznacza to, że biedniejsi nie wyjeżdżali z Ukrainy. Są raczej mniej widoczni. „Wypasione bryki” bardziej rzucają się w oczy i utwierdzają część społeczeństwa w przekonaniu, że tym Ukraińcom wcale nie jest tak źle; stary passat na ukraińskich tablicach rejestracyjnych mniej zwraca na siebie uwagę. Poza tym ci gorzej sytuowani uchodźcy nie mają często samochodów, a z niektórymi z nich w ogóle nie mieliśmy okazji spotkać się na ulicach.

Spadek poparcia dla pomocy uchodźcom nie jest zaskakujący, co nie oznacza, że nie jest niepokojący. Nasilenie się tego procesu utrudni integrację Ukraińców z polskim społeczeństwem, będzie sprzyjało skrajnym, populistycznym siłom politycznym, może ograniczyć akceptację dla wsparcia walczącej Ukrainy i będzie wykorzystane przez Rosję zarówno do destabilizacji Polski, jak i do skłócenia jej z Ukrainą.

Na razie krytycznie na temat wsparcia Ukraińców wypowiada się Konfederacja; w tym kontekście nie bez znaczenia jest fakt, że przeciwko obecności w Polsce uchodźców są coraz bardziej młode kobiety. Do tej pory konfederaci nie umieli trafić do kobiecego elektoratu, ale może sprzeciw wobec napływu Ukraińców (a właściwie Ukrainek) pozwoli im znaleźć wspólny język.

Czytaj więcej

Sondaż: Wśród Polaków mocno spadło poparcie dla przyjmowania uchodźców z Ukrainy

Również PiS chętnie rozgrywał w przeszłości kartę ukraińską – głównie jeśli chodzi o kwestie historyczne (rzeź wołyńska). Jeśli będzie taka potrzeba (nadchodzi kolejny cykl wyborczy), rządząca partia może sięgnąć do retoryki antyimigracyjnej, antyuchodźczej. Ma w tym duże doświadczenie.

Znajomy brat teścia

W tym kontekście należy podjąć trojakiego rodzaju działania. Po pierwsze, konieczne są zdecydowane działania przeciwko wszelkim formom niechęci, dyskryminacji, ksenofobii skierowanym przeciwko Ukraińcom. Po drugie, potrzebna jest walka ze stereotypami i fake newsami: dotyczy to m.in. krążących w sieci plotek o tym, że „znajomy brata teścia nie został przyjęty do szpitala, bo jego miejsce dostał Ukrainiec”.

Po trzecie, konieczna jest strategia integracji Ukraińców: nie chodzi wyłącznie o to, by oni zanurzyli się w polskiej kulturze, ale o to, by polskie społeczeństwo lepiej poznało i rozumiało swoich gości. W tym kontekście ważna jest zmiana dyskursu politycznego (w Polsce mieszkają nie tylko Polacy i naród polski, ale również mniejszości narodowe) i przejrzenie programów edukacyjnych, tak by zamiast XIX-wiecznego patriotyzmu stawiały one na inkluzywność.

Ważne jest też wsparcie społeczności ukraińskiej i jej potrzeb językowych, kulturowych i edukacyjnych, nie tylko doraźne, związane z napływem uchodźców, ale stałe, systemowe. Smutnym przykładem braku takiego wsparcia są ukraińskie dzieci, których bliżej nieokreślona liczba (kilkadziesiąt tysięcy, może nawet kilkaset tysięcy), mimo pobytu w Polsce, nie trafiła pod skrzydła polskiego systemu oświaty.

Nie tworzyć próżni

Po czwarte, potrzebna jest „strategia powrotu”. Nie chodzi o to, by nakłonić wszystkich uchodźców do wyjazdu, gdy skończą się działania wojenne (chęć pozostania w Polsce na stałe deklarowało w kwietniu 2023 r. 19 proc. ankietowanych). Gdy skończy się wojna, należy przedstawić Ukraińcom przejrzyste rozwiązania: zarówno gdyby planowali wrócić, jak i gdyby chcieli pozostać. Ważne jest, by ci ostatni nie znaleźli się w prawnej próżni.

Obecnie z wnioskiem o zezwolenie na pobyt stały może wystąpić w Polsce cudzoziemiec, który bezpośrednio przed złożeniem wniosku o udzielenie zezwolenia mieszkał w Polsce nieprzerwanie przez okres nie krótszy niż pięć lat na podstawie statusu uchodźcy, ochrony uzupełniającej lub zgody na pobyt ze względów humanitarnych. Wskazane byłoby skrócenie tego okresu lub zniesienie warunku dotyczącego minimalnej długości pobytu w Polsce, tak jak w przypadku posiadaczy Karty Polaka.

Zasadniczym celem powinno być działanie na rzecz powstania społeczeństwa, którego ukraińscy imigranci i ci uchodźcy, którzy w Polsce pozostaną, będą pełnoprawnymi uczestnikami. Takie rozwiązanie będzie korzystne dla obu stron.

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertem Instytutu Strategie 2050

Ostatnio odbyłem trzy podobne rozmowy. Jeden z moich rozmówców stwierdził, że większość biedniejszych uchodźców z Ukrainy już wróciła do siebie, a pozostali u nas ci bogatsi, którzy „dobrze się urządzili”. W opinii drugiego w jego okolicy jest wielu Ukraińców „z terenów nieobjętych konfliktem”. Moja ostatnia rozmówczyni była zmartwiona faktem, że w Warszawie nie widać „zwykłych” aut klasy średniej na ukraińskich numerach, tylko „wypasione bryki”, co może wzbudzić zazdrość męskiej części populacji; poza tym – stwierdziła – chodzą plotki, że Rosjanie za pieniądze przerejestrowują auta w Ukrainie, by ich u nas nie atakowano.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Michał Kolanko: Andrzej Duda i Donald Tusk. Skończył się Waszyngton, wróciła wolna amerykanka
Publicystyka
Andrzeja Dudę i Donalda Tuska łączy tylko bezpieczeństwo. Są skazani na konflikt
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Czy nad Episkopatem Polski zamiast słońca wyjdzie księżyc?
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Unijna polityka klimatyczna? Zagrożenie dla naszego dobrobytu