Czytaj więcej
2 sierpnia w Tajpej wylądował samolot ze spikerką Izby Reprezentantów Nancy Pelosi - była to pier...
Tajwańczycy, podobnie jak do niedawna mieszkańcy Hongkongu, przywykli do swobód politycznych takich jak „pyskowanie na prezydenta”. Nowo poznani znajomi z dumą mi to często mówią, porównując swój system polityczny do tego, w którym żyją mieszkańcy Chin kontytentalnych (Chińskiej Republiki Ludowej).
Tajwan jest niezwykle sprytnie zaprojektowaną hybrydą wzorców zachodnich i wschodnich, chrześcijańskich i konfucjańskich. Kultura wstydu jest wręcz idealnym uzupełnieniem demokracji przedstawicielskiej. Azjatycka (konfucjańska) grzeczność, to dekorum z którego słyną przede wszystkim Japończycy, wygasza i moderuje codzienne konflikty, które nam, mieszkańcom krajów czysto zachodnich często doskwierają.
Tajwańczycy potrzebują nas z prostego powodu: jeśli świat o nich zapomni, jeśli ich wyspa zdryfuje na boczny tor uwagi światowej, potężny sąsiad z większą śmiałością i tupetem zagrozi egzystencji jej mieszkańców. A opinia międzynarodowa to całkiem skuteczna siła, która jest zdolna wpłynąć na bieg historii.
Tajwan przez całe dziesięciolecia realizuje aktywną i pomysłową strategię akcentowania swojej obecności w przestrzeni międzynarodowej. Jednym z jej elementów są szczodrze rozdawane stypendia dla studentów zagranicznych. Inną - wsparcie ekonomiczne dla krajów słabiej rozwiniętych. Kolejną jest inwestowanie w kształcenie inżynierów i specjalistów, którzy sprawiają, że tajwański sektor produkcji półprzewodników i ogólnie elektroniki jest jednym wielkim generatorem innowacyjności.