Stefan Szczepłek: Umiem świetnie gwizdać

Nie mogę się doczekać, żeby usiąść na nowym Stadionie Narodowym. Zbliżam się do końca pracy zawodowej, mam nadzieję, że będzie to piękne jej zwieńczenie – mówi dziennikarz sportowy „Rzeczpospolitej” Stefan Szczepłek.

Aktualizacja: 06.03.2008 19:50 Publikacja: 06.03.2008 19:38

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Nie masz wrażenia, że nagroda dla dziennikarza sportowego budzi niepokój? Honory są dla redaktorów zajmujących się polityką, sprawami społecznymi, wytrawnych reportażystów, a nie piszących o sporcie...

Stefan Szczepłek:

Mnie też to niepokoi, tym bardziej że dziennikarze sportowi mają łatwiej. Żyją w magii liczb i sprawdzalnych faktów: bramek, punktów, sekund. Starają się opisywać rzeczywistość, a nie ją kreować. Dziennikarz polityczny może dość łatwo stać się dziennikarzem partyjnym, sportowy raczej nie ma podobnych możliwości, nie przychodzi mi do głowy kandydować np. na prezesa PZPN.

Skąd w tobie nieustająca pasja do opisywania piłki nożnej, zwłaszcza polskiej, w której porażek jest więcej od zwycięstw?

Patrzę na to inaczej i po prostu lubię to wszystko. Jestem warszawiakiem, ale chodzę na mecze Legii i Polonii. Nie widzę różnicy między Wisłą a Cracovią. Ortodoksyjni kibice mają mi to oczywiście za złe. Opisując mecze, staram się pamiętać o tym, by nie krzywdzić, ale i nie podlizywać się kibicom.

Czy polityczne znaczenie piłki jest także wyzwaniem dla twojej pasji?

Skrajne emocje budzą się tylko tam, gdzie futbol traktuje się jak religię. Sport był w Ameryce Południowej czy na Bałkanach jednak tylko pretekstem do przelewu krwi. Ale tak, lubię o tym pisać. Piłki nie sposób oddzielić od tego, co nas otacza, nie tylko dlatego, że politycy wykorzystują ją czasem do własnej reklamy. Jest to ciekawsze niż opisywanie, że piłkarz w 15. min strzelił bramkę lewą nogą i „słupek przyszedł mu w sukurs”.

Zbierasz programy sportowe, zdjęcia, koszulki, plakaty, stare buty piłkarskie, bilety, proporczyki i pewnie jeszcze coś, o czym nie wiemy. Po co?

Mam duszę zbieracza. Ponadto to są dla mnie pomoce naukowe. Nawet koszulka może być źródłem informacji.

Czy nie zamknąłeś się w świecie piłki?

Nie oglądam meczów na okrągło. Mam jednak świadomość, że żyję w tym środowisku. Ono jest, jakie jest: trochę cwaniackie, trochę podobnie się ubiera, mówi i wygląda. Może trochę się różnię od znormalizowanego dziennikarza piłkarskiego, ale jednak jestem częścią tej subkultury. I się tego nie brzydzę.

Zauważyłem pewien schemat u kobiet oglądających mecze. Najpierw jest sceptycyzm i poświęcenie dla mężczyzny. Potem zaczyna się kibicowanie. Zwykle tej drużynie, która jest ładniej ubrana

Czy jako człowiek bywały na wszystkich wielkich stadionach masz jeszcze jakieś piłkarskie marzenia do spełnienia?

Mam. Bardzo dobrze wspominam stary Stadion Dziesięciolecia, ale nie mogę się doczekać, żeby usiąść na nowym Stadionie Narodowym. To echo marzeń z dzieciństwa. Zbliżam się do końca pracy zawodowej, myślę, że będzie to piękne jej zwieńczenie.

Futbol to tylko męska sprawa?

Kobiety na trybunach są w porządku. Brałem je na mecze i przekonałem się, że obowiązuje pewien schemat. Najpierw sceptycyzm i poświęcanie dla przyjemności swego mężczyzny. Potem kobieta zaczyna obserwować to, co dzieje na boisku, kibicuje, zwykle tej drużynie, która jest ładniej ubrana, jej zdaniem. Po kwadransie zaczyna się fascynacja, a potem słyszymy pytanie, kiedy jest następny mecz. I to się nie zmienia.

Gdy uciekasz od futbolu, to do czego?

Tak naprawdę, jeśli coś umiem świetnie robić, to gwizdać. Odgwizdanie 27 koncertów fortepianowych Mozarta nie stanowi dla mnie problemu, choć nie znam nut, mam tylko słuch. Mam też jedno niespełnione marzenie: zagwizdać „Cztery pory roku” ze skrzypkiem Nigelem Kennedym.

Nie masz wrażenia, że nagroda dla dziennikarza sportowego budzi niepokój? Honory są dla redaktorów zajmujących się polityką, sprawami społecznymi, wytrawnych reportażystów, a nie piszących o sporcie...

Stefan Szczepłek:

Pozostało 94% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości