[b]Rz: Salman Rushdie, autor „Szatańskich wersetów”, zamierza napisać książkę o fatwie, która została nałożona na niego po wydaniu książki. Muzułmanie pewnie znowu zaprotestują. Jak daleko literatura może się posunąć w krytykowaniu religii?[/b]
[b]Jacek Bartyzel:[/b] Posługujemy się eufemizmem, mówiąc o krytyce. W przypadku tej książki mamy do czynienia ze świadomym lżeniem, a w kategoriach religijnych to jest bluźnierstwo. Co prawda według katolicyzmu rzecz dotyczy religii fałszywej, ale w tej sprawie chrześcijanie mogą zazdrościć muzułmanom, gdyż oni potrafią bronić tego, co uważają za prawdę.
[b]Ale czy muzułmanie mieli prawo wydania na autora fatwy, która jest po prostu wyrokiem śmierci?[/b]
Nie możemy przykładać do tego mentalności laickiej. Chrześcijaństwo też potrafiło bronić się w ten sposób. W przeszłości niejeden bluźnierca, albo przynajmniej jego dzieło, spłonął na stosie.
[b]Nie uważa pan chyba, że powinniśmy palić na stosie za obrażanie religii?[/b]