Przygotowywana przez posłów ustawa odbierająca przywileje byłym ubekom wcale nie musi zostać pożarta przez Trybunał Konstytucyjny, przed czym przestrzegają niektórzy komentatorzy. Pod warunkiem jednak, że legislatorzy stworzą przepisy z aptekarską precyzją.
Ustawa nie powinna nosić znamion represyjności. Bardzo ryzykowny z punktu widzenia konstytucji wydaje się np. pomysł obniżenia wszystkim funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa emerytury do ustawowego minimum. Sprowadzenie ich do wspólnego mianownika łatwo może zostać uznane przez Trybunał za próbę odwetu.
Dlatego znacznie lepszy jest pomysł zrównania ubeckich emerytur z tymi, które otrzymują inni emeryci, w zależności od stażu pracy, zarobków itd. Przepis taki zlikwidowałby jedynie ekstra nadwyżkę (przywileje). Esbecy zostaliby objęci powszechnymi zasadami emerytalnymi jak zwykli obywatele. W takiej sytuacji argumenty o represyjności czy dyskryminacji straciłyby rację bytu.
Przy takiej konstrukcji przepisu łatwy do zbicia okaże się również drugi argument przeciwników dezubekizacji: tzw. ochrona praw nabytych. Jest pewne, że ludzie ci nie musieliby zwracać pieniędzy, które otrzymywali przez lata. Jedynie stracą ich część w momencie wejścia w życie nowych przepisów.
Poza tym, jak podkreśla konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek, zasada praw nabytych nie dotyczy przecież wszystkich, ale tych nabytych słusznie. A trudno przecież mówić o słuszności przywilejów uzyskanych na krzywdzie ludzkiej i działaniu wbrew interesowi publicznemu.