Trzecie dziecko minister od emerytur

Agnieszka Chłoń-Domińczak. W Ministerstwie Pracy martwiono się kiedyś, że gdyby zgubiła swój laptop, resort straciłby wszystkie symulacje dotyczące przyszłych emerytur. Bo tylko ona potrafiła to wyliczyć

Aktualizacja: 11.10.2008 08:15 Publikacja: 11.10.2008 04:35

Agnieszka Chłoń- -Domińczak ubolewa, że polityka decyduje o wszystkim. – Można zrobić porządny proje

Agnieszka Chłoń- -Domińczak ubolewa, że polityka decyduje o wszystkim. – Można zrobić porządny projekt, a i tak trafi do kosza, jeżeli na drugiej szali leży poparcie wyborców – mówi

Foto: Rzeczpospolita, Rob Robert Gardziński

W gabinecie Agnieszki Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy, stoi ogromny bukiet róż. Dostała je od Jana Pospieszalskiego, gospodarza telewizyjnego talk-show „Warto rozmawiać”. Dziennikarz zaprosił ją do ostatniego programu. Odmówiła, usprawiedliwiając się, że w zaawansowanej ciąży trudno jej przyjść do studia po godzinie 22. Pospieszalski skomentował to na wizji: – Pani minister chyba sama nie wierzy w powodzenie zaproponowanej przez siebie reformy. Zamiast liczyć na emeryturę, woli sama się zabezpieczyć, rodząc trzecie dziecko.

Chłoń-Domińczak zareagowała błyskawicznie – złożyła skargę na dziennikarza do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zażądała od niego przeprosin, a od TVP wycięcia tego komentarza z powtórki programu. Co ją tak ubodło? – W jednym zdaniu Pospieszalski podważył moje kompetencje i przypisał mi nieprawdziwe przesłanki posiadania dzieci – oburza się wiceminister. – Nie rodzę dzieci, żeby się zabezpieczyć na starość. Dzieci to centrum mojej rodziny. Po prostu skarb.

Następnego dnia Pospieszalski osobiście przyjechał do resortu, by ją przeprosić. Z kwiatami.

[srodtytul]Perła Hausnera[/srodtytul]

Pospieszalski jest chyba jedynym człowiekiem, który nie wierzył w kompetencje wiceminister. Jerzy Hausner, były wicepremier, wręcz pieje z zachwytu nad jej kwalifikacjami. Zalicza ją do grona najbliższych, a nawet kluczowych współpracowników z lat 2001 – 2005, kiedy przygotowywał reformę gospodarki i finansów publicznych znaną jako plan Hausnera. A w 2001 roku Chłoń miała zaledwie 28 lat.

– Pod względem intelektu, kreatywności i pracowitości Agnieszka to prawdziwa perła – mówi Hausner. – Jest najwyższej klasy bezpartyjnym urzędnikiem. To dzięki takim osobom nasze państwo, rozdzierane przez partyjne i koteryjne wojny, jakoś działa.

Agnieszka Chłoń-Domińczak, rocznik 73, właściwie nie znała ojca. Zginął w wypadku samochodowym, gdy miała trzy lata. Matka, z zawodu mikrobiolog, wychowała samotnie dwójkę dzieci – ją i starszego brata.

– Starała się pomóc nam w życiowym starcie, ale wdowa niewiele mogła – opowiada wiceminister. – Oboje z mężem do wszystkiego doszliśmy samodzielnie.

To wszystko to – z rzeczy materialnych – segment na kredyt na warszawskim Ursynowie z mikroskopijnym ogródkiem. Ale jest też dorobek niematerialny – olśniewające kariery zawodowe. Mąż, którego poznała podczas studiów w Szkole Głównej Handlowej, jest bankowcem. A ona wybitnym ekspertem, o którego zatrudnienie od lat dobija się Bank Światowy. – Ponawiają ofertę pracy od 2000 roku – śmieje się. Gdyby przyjęła tę lukratywną propozycję, pewnie szybko pozbyłaby się kredytu. Płace w Banku Światowym są dużo wyższe niż w Ministerstwie Pracy. Ale młoda wiceminister nie jest zainteresowana: – Nie chcemy się przeprowadzać do Waszyngtonu. W Polsce mamy rodziny. Poza tym mąż jest zdecydowanie przeciwny wyjazdowi za granicę, a ja szanuję jego decyzję.

[srodtytul]Typ prymuski[/srodtytul]

Chłoń-Domińczak jest wybitnie uzdolniona matematycznie. Skończyła klasę z eksperymentalnym programem matematycznym w warszawskim Liceum im. Staszica. Wyróżniała się też podczas studiów w SGH. Jej promotor, prof. Marek Góra, wciągnął ją do Ministerstwa Pracy, nie czekając, aż skończy edukację. Nie zdążyła jeszcze obronić pracy magisterskiej – zrobiła to 1998 r. – a już przygotowywała analizy, prognozy, projekty ustaw i kampanii informacyjnej o reformie emerytur. Pracowała w resorcie za rządów lewicy, prawicy i centrum, zajmując się m.in. analizami ekonomicznymi wykazującymi, jak będą się kształtowały wydatki na emerytury w zależności od sytuacji demograficznej kraju. Twierdzi, że to fascynująca dziedzina.

[wyimek]Tylko szalony lub nieprzytomny minister mógłby nie docenić wiedzy i zaangażowania Agnieszki - Izabela Jaruga-Nowacka, posłanka Lewicy[/wyimek]

Była obecna przy całej reformie emerytalnej wdrażanej w Polsce. Przy kolejnych etapach rodziły się jej dzieci. Ciąże były zaplanowane. Najstarszy syn, siedmioletni Michał, urodził się krótko po wprowadzeniu nowego systemu emerytalnego. Z czteroletnią dziś Marysią chodziła w ciąży, pracując nad planem Hausnera. Za miesiąc urodzi trzecie dziecko – akurat na finał ustawy o emeryturach pomostowych. – Oboje z mężem chcieliśmy mieć trójkę dzieci, więc chyba na tym poprzestaniemy – mówi. – Chociaż nigdy nic nie wiadomo.

Kolejne ciąże nie przeszkadzały jej w pracy. Za każdym razem była aktywna zawodowo nieomal do dnia porodu, a do pracy stawiała się natychmiast po urlopie macierzyńskim. – Teraz, gdy jestem w ósmym miesiącu, staram się nie pracować po nocach – przyznaje. Ale gdy było trzeba, przyszła do Sejmu na wieczorną debatę na temat „pomostówek”. – Obsługuje wszystkie komisje poświęcone emeryturom – mówi Izabela Jaruga-Nowacka, posłanka Lewicy, która była ministrem polityki społecznej i przełożoną młodej ekspertki w 2005 r. – Jest profesjonalna w każdym calu. Nie pozwala sobie na irytację czy pouczanie posłów, choć zdarza się, że musi im wykładać elementarne sprawy. Czasem tylko się uśmiechnie, słysząc banalne pytanie.

Wszyscy, którzy współpracowali z Chłoń-Domińczak, nie mogą się jej nachwalić. – To typ prymusa, inteligentna, o ogromnej wiedzy i całkowicie apolityczna. Nie mam pojęcia, jakie ma poglądy poza sprawami emerytalnymi – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS, była minister pracy. – Czasami tylko miała zbyt urzędnicze spojrzenie na rzeczywistość. Brakowało jej fantazji, by zaproponować niekonwencjonalne rozwiązania.

Hausner żałuje, że nie awansował jej na wiceministra. – Zapewne w kilku sprawach bylibyśmy dalej – uważa.

[srodtytul]Nie ma życia bez resortu[/srodtytul]

– Agnieszka ma wiedzę eksperta, a przy tym jest fantastycznie zorganizowana – przyznaje Jaruga-Nowacka. Ona zrobiła Chłoń-Domińczak swoim zastępcą. – Tylko szalony lub nieprzytomny minister mógłby nie docenić jej wiedzy i zaangażowania.

Taką osobą okazała się Anna Kalata, minister pracy z Samoobrony. – Nie chciała wprowadzać zmian, nieustannie kontrolowała moich pracowników, dostawałam niższe premie niż inni dyrektorzy, więc odeszłam – mówi otwarcie wiceminister.

Schroniła się w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego u Grażyny Gęsickiej. Dobrze to wspomina: – To odbudowało mi psychikę. Pozwoliło odejść od urzędniczenia i robić coś nowego.

Ale po odejściu Kalaty natychmiast wróciła do Ministerstwa Pracy. – Nie wyobrażam sobie życia bez resortu, ale nie wiem, na jak długo wystarczy mi energii, żeby pracować w ministerstwie – mówi. Jak udaje jej się łączyć pracę z życiem rodzinnym? – To żonglerka – mówi powściągliwie. – Ale mąż stara się wracać wcześniej do domu, poza tym mam znakomitą nianię, od siedmiu lat. Radzimy sobie.

Kluzik-Rostkowska, która pracowała w rządzie, wychowując trójkę dzieci, twierdzi, że to czyste wariactwo. – Moja rodzina uważała w tamtym czasie, że zmieniłam się w cyborga, nie reagowałam na to, co do mnie mówią – opowiada.

– Ja chyba nie stałam się cyborgiem – zastanawia się młoda wiceminister. – Wyrywam chwasty w naszym małym ogródku, rozmawiam z dziećmi i kontroluję ich prace domowe.

Co jest najtrudniejsze w jej pracy? – Zmiany polityczne – odpowiada. – Byłam już człowiekiem Góry, później Hausnera. Przekonałam się też, za rządu Marka Belki, że polityka decyduje o wszystkim. Można zrobić porządny projekt, a i tak trafi do kosza, jeżeli na drugiej szali leży poparcie wyborców.

Chłoń-Domińczak negocjowała wtedy projekt emerytur górniczych. Górnicy traktowali ją protekcjonalnie, sugerując, że „panienka powinna siedzieć cicho”. Proponowali, by zjechała z nimi na dół do kopalni. Nie dała się wyprowadzić z równowagi, ale i tak przegrała – z polityką. Zbliżały się wybory i rządząca lewica zdecydowała się przyznać górnikom przywileje. – Miałam wtedy moment zwątpienia, czy moja praca ma sens – opowiada. Na razie jednak pracuje.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości