W gabinecie Agnieszki Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy, stoi ogromny bukiet róż. Dostała je od Jana Pospieszalskiego, gospodarza telewizyjnego talk-show „Warto rozmawiać”. Dziennikarz zaprosił ją do ostatniego programu. Odmówiła, usprawiedliwiając się, że w zaawansowanej ciąży trudno jej przyjść do studia po godzinie 22. Pospieszalski skomentował to na wizji: – Pani minister chyba sama nie wierzy w powodzenie zaproponowanej przez siebie reformy. Zamiast liczyć na emeryturę, woli sama się zabezpieczyć, rodząc trzecie dziecko.
Chłoń-Domińczak zareagowała błyskawicznie – złożyła skargę na dziennikarza do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zażądała od niego przeprosin, a od TVP wycięcia tego komentarza z powtórki programu. Co ją tak ubodło? – W jednym zdaniu Pospieszalski podważył moje kompetencje i przypisał mi nieprawdziwe przesłanki posiadania dzieci – oburza się wiceminister. – Nie rodzę dzieci, żeby się zabezpieczyć na starość. Dzieci to centrum mojej rodziny. Po prostu skarb.
Następnego dnia Pospieszalski osobiście przyjechał do resortu, by ją przeprosić. Z kwiatami.
[srodtytul]Perła Hausnera[/srodtytul]
Pospieszalski jest chyba jedynym człowiekiem, który nie wierzył w kompetencje wiceminister. Jerzy Hausner, były wicepremier, wręcz pieje z zachwytu nad jej kwalifikacjami. Zalicza ją do grona najbliższych, a nawet kluczowych współpracowników z lat 2001 – 2005, kiedy przygotowywał reformę gospodarki i finansów publicznych znaną jako plan Hausnera. A w 2001 roku Chłoń miała zaledwie 28 lat.