Chcemy być dobrym gościem w waszym domu

Myślę, że program obrony przeciwrakietowej będzie się rozwijał niezależnie od zmiany administracji w Stanach Zjednoczonych – przekonuje główny amerykański negocjator ds. tarczy

Publikacja: 18.12.2008 00:31

[b]Rz: Dlaczego po kilku latach informowania i przekonywania do tarczy antyrakietowej eksperci wciąż nie dają jednoznacznej odpowiedzi, czy zwiększa ona bezpieczeństwo Polski, czy przeciwnie?[/b]

[b]John Rood:[/b] Moim zdaniem trudno nie dostrzec, że tarcza zwiększa bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych oraz ich sojuszników, w tym Polski. Wystarczy spojrzeć na oświadczenie ministrów spraw zagranicznych NATO z początku grudnia, którzy po raz kolejny jasno stwierdzili, że sojusz dostrzega rosnące zagrożenie ze strony rakiet balistycznych i broni masowego rażenia oraz że obrona przeciwrakietowa jest jednym z wielu elementów naszej reakcji na to zagrożenie. Oświadczenie to jednoznacznie też usankcjonowało plany umieszczenia wyrzutni antyrakietowych w Polsce oraz radaru w Czechach. Sojusz dostrzega więc, że tarcza zwiększa bezpieczeństwo Polski, NATO i USA. W Ameryce, po trwającej kilka dekad dyskusji o tarczy antyrakietowej, mamy zdecydowane poparcie obu stron sceny politycznej dla projektu. Od dwóch lat zdominowany przez Partię Demokratyczną Kongres, który zgodnie z naszą konstytucją decyduje o funduszach na takie przedsięwzięcia, przeznaczył na tarczę zdecydowaną większość potrzebnych funduszy. W tym roku zagwarantowano 9 mld dolarów, podczas gdy prezydent George W. Bush zabiegał o 9 mld 300 mln. Nie ma chyba jaśniejszego dowodu na to, że projekt ma poparcie obu partii.

[b]Do nas docierają raczej informacje o ograniczaniu budżetu na tarczę. A w takim przypadku elementy w Polsce i Czechach, jako najbardziej kontrowersyjne, mogą ucierpieć w pierwszej kolejności.[/b]

To prawda, było wiele takich informacji, bo proces zatwierdzania funduszy jest wielo- etapowy i długi, ale efekt jest taki, że z 9 mld 300 mln dolarów, o które wystąpił prezydent, demokraci zatwierdzili 9 mld. Poza tym w budżecie zatwierdzonym przez ten Kongres znalazło się 467 mln dolarów specjalnie na budowę europejskiego komponentu tarczy. A więc pomimo wzlotów i upadków rezultat jest pozytywny.

[b]Prezydenci Francji i Włoch, choć na szczycie NATO w kwietniu poparli tarczę, potem publicznie podważali sensowność projektu. Wątpliwości ma też amerykański prezydent elekt Barack Obama, który mówi, że tarcza będzie kontynuowana, jeśli okaże się skuteczna. Nie niepokoi to pana?[/b]

Ameryka nie ma wątpliwości, że zagrożenie ze strony rakiet balistycznych jest realne, i uważa, że sojusz musi mieć możliwość obrony przed takim atakiem. NATO w swoich oświadczeniach podziela ten pogląd. Podróżując po Europie, słyszę od wielu przywódców, że chcieliby rozwijania programu obrony przeciwrakietowej. Myślę więc, że będzie się on rozwijał niezależnie od zmiany administracji w USA. Pamiętajmy, że Barack Obama obejmie stanowisko prezydenta dopiero 20 stycznia i jako prezydent elekt nie wypowiadał opinii na temat tarczy odbiegających od tych z kampanii wyborczej. Nie spodziewam się zmiany do czasu objęcia przez niego urzędu. Ale kiedy rozmawiam o przyszłości z osobami, które mają związki z nową administracją, często słyszę, jak ważne będzie utrzymanie sojuszu z Polską. Mamy za sobą długą i bliską współpracę. W USA panuje zgoda, że Polska jest ważnym sojusznikiem Ameryki. Panuje też zgoda co do tego, że musimy mieć silne więzi w ramach NATO. Wybór osób na kluczowe stanowiska w nowej administracji wskazuje, że będzie na to położony duży nacisk. Nie wypowiadam się w imieniu nowej administracji, ale takie mam wrażenie.

[wyimek]Sojusz dostrzega, że tarcza antyrakietowa zwiększa bezpieczeństwo Polski, NATO i USA[/wyimek]

[b]Spodziewał się pan, że Rosja w odpowiedzi na tarczę sięgnie po groźbę umieszczenia w obwodzie kaliningradzkim rakiet balistycznych krótkiego zasięgu?[/b]

To nie była niespodzianka, bo wcześniej też padały różne groźby, ale takie oświadczenie jest krokiem w złą stronę. Dlatego podczas mojej poniedziałkowej wizyty w Moskwie był to jeden z poruszonych przeze mnie problemów. Zwracałem uwagę, że w obecnych czasach takie groźby są niekonstruktywne i niestosowne. Ale samymi pogróżkami nie jesteśmy specjalnie przejęci. Mamy silny sojusz, bliską współpracę obronną z Polską i każdy potencjalny przeciwnik musi być świadomy, że NATO będzie działało zgodnie z zasadą, iż atak na jednego z członków jest atakiem na cały sojusz. Ta zasada, wyrażona w artykule 5 traktatu waszyngtońskiego, dziś obowiązuje tak samo jak wcześniej. Trzeba te groźby brać pod uwagę, ale nie należy ich się bać.

[b]Polska nie ma jednak skutecznego systemu obrony przeciwko rakietom krótkiego zasięgu, wygląda więc na to, że miała rację, domagając się rakiet Patriot. To zresztą był chyba warunek zgłaszany przez obecny i poprzedni rząd. Czy stanowisko negocjacyjne nowej ekipy się zmieniło?[/b]

To prawda, że rakiet Patriot domagał się zarówno rząd PiS, jak i rząd Donalda Tuska. Ostatecznie wynegocjowaliśmy porozumienie, które moim zdaniem jest zbalansowane i odzwierciedla interesy obu stron. Kwestia patriotów została umieszczona w deklaracji o współpracy strategicznej, która została przyjęta razem z umową o tarczy podpisaną w sierpniu. Uznaliśmy więc wagę tego problemu dla Polski. To naprawdę dobra umowa i mam poczucie, że tu, w Warszawie, też jest ona tak odbierana. Oba rządy podnosiły wiele istotnych kwestii, które zostały uwzględnione w umowie. Ważne było dla nich, aby nie została naruszona suwerenność Polski oraz aby współpraca wojskowa z USA weszła na wyższy szczebel. Oczywiście jeśli chodzi o szczegóły negocjacji, to zawsze powinno się zachować pewną dyskrecję, ale efekt jest dostępny dla opinii publicznej.

[b]Nie ma pan wrażenia, że negocjacje można było zakończyć wcześniej, gdybyście ustąpili w sprawie patriotów?[/b]

Zawsze można powiedzieć, że coś można było zrobić inaczej, i mieć nadzieję, że przyniosłoby to efekty. Ciągle jednak mamy do wynegocjowania wiele szczegółów potrzebnych do wcielenia w życie umowy, którą podpisaliśmy. Nasze rządy podjęły decyzję, że podążamy w pewnym kierunku, a teraz trzeba zrealizować tę wizję. Mój zespół negocjacyjny ciężko nad tym pracuje, podobnie jest z negocjatorami w Warszawie. Po polskiej stronie nie widzę przeszkód, aby porozumienie zostało w końcu wynegocjowane. Na poziomie politycznym jest dużo dobrej woli, ale zapowiadają się jeszcze miesiące trudnych, technicznych rozmów.

[b]Obecne negocjacje dotyczą nowej wersji umowy o statusie amerykańskich wojsk w Polsce. USA domagają się immunitetu dla swoich żołnierzy, ale po ostatnim przypadku pobicia taksówkarza przez amerykańskich marynarzy to może wzbudzać emocje.[/b]

Umowa o statusie wojsk amerykańskich dotyczy całej masy szczegółów, takich jak wykorzystywanie dróg przez transporty wojskowe czy tego, jaki status będzie miał amerykański lekarz, który przyjdzie do bazy leczyć chorego. Jeśli chodzi o sprawę immunitetu, chcemy ją negocjować, opierając się na waszym systemie prawnym. Mamy takie umowy podpisane z wieloma sojusznikami, którzy uważają nas za dobrego gościa w swoim domu. Dowodem może być to, że tam, gdzie chcemy ograniczyć liczbę naszych żołnierzy, np. w Niemczech, zarówno społeczność lokalna, jak i władze zabiegają o utrzymanie naszej obecności. Naprawdę staramy się być dobrym gościem i pamiętamy o tym, że tylko gościmy w waszych krajach. Jestem pewien, że w przypadku Polski będzie to także pozytywne doświadczenie.

[i]John Rood jest asystentem sekretarza stanu ds. bezpieczeństwa międzynarodowego i głównym negocjatorem USA ds. tarczy antyrakietowej[/i]

[b]Rz: Dlaczego po kilku latach informowania i przekonywania do tarczy antyrakietowej eksperci wciąż nie dają jednoznacznej odpowiedzi, czy zwiększa ona bezpieczeństwo Polski, czy przeciwnie?[/b]

[b]John Rood:[/b] Moim zdaniem trudno nie dostrzec, że tarcza zwiększa bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych oraz ich sojuszników, w tym Polski. Wystarczy spojrzeć na oświadczenie ministrów spraw zagranicznych NATO z początku grudnia, którzy po raz kolejny jasno stwierdzili, że sojusz dostrzega rosnące zagrożenie ze strony rakiet balistycznych i broni masowego rażenia oraz że obrona przeciwrakietowa jest jednym z wielu elementów naszej reakcji na to zagrożenie. Oświadczenie to jednoznacznie też usankcjonowało plany umieszczenia wyrzutni antyrakietowych w Polsce oraz radaru w Czechach. Sojusz dostrzega więc, że tarcza zwiększa bezpieczeństwo Polski, NATO i USA. W Ameryce, po trwającej kilka dekad dyskusji o tarczy antyrakietowej, mamy zdecydowane poparcie obu stron sceny politycznej dla projektu. Od dwóch lat zdominowany przez Partię Demokratyczną Kongres, który zgodnie z naszą konstytucją decyduje o funduszach na takie przedsięwzięcia, przeznaczył na tarczę zdecydowaną większość potrzebnych funduszy. W tym roku zagwarantowano 9 mld dolarów, podczas gdy prezydent George W. Bush zabiegał o 9 mld 300 mln. Nie ma chyba jaśniejszego dowodu na to, że projekt ma poparcie obu partii.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości