Ale zrezygnujcie z nieprzystojnej roli ciągłego prowokatora konfliktów między Zachodem – zwłaszcza USA – a Rosją. Takich prowokatorów i bez was jest dość, ale was widać najbardziej. Z punktu widzenia Polski takie prowokacje na obszarze postsowieckim (przede wszystkim na Kaukazie i Ukrainie) są niebezpieczne i efekt wcześniej czy później będzie odwrotny od pożądanego. Policzcie, ile razy w ciągu ostatnich 18 lat liderzy Rzeczypospolitej krytykowali Rosję i jej politykę minioną, obecną, a nawet – co dziwi najbardziej – przyszłą. I porównajcie to z tym, ile razy tak samo wobec Polski zachowywali się Michaił Gorbaczow, Borys Jelcyn, Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew. Nie drżyjcie ze strachu, szczerego czy udawanego. To nie przystoi szlachcicom.
A ostatnia moja rada jest taka: uwierzcie nie mnie, ale historii – ona się nie skończyła. I dlatego pamiętajcie o rosyjskim powiedzeniu, które nieco przerobiłem w związku z waszym, proszę wybaczyć, chamstwem. Nawet jeśli napluliście do kieliszka, nie plujcie do studni. Ona jeszcze kiedyś się przyda, by się napić wody. Rosjanie nie są pamiętliwi, i tak wam pomogą... Ale jeśliby to zależało ode mnie, już bym nie pomógł. Do tego stopnia obrzydła mi rusofobia polskich polityków. Zaćmiła nawet urodę polskich kobiet.
[b]Czym czuje się pan obrażony? Stwierdzeniem, że „sowieccy żołnierze nie mogli dać Polsce wolności, bo sami nie byli wolni”? Pana zdaniem oni byli wolni? [/b]
Nie jestem obrażony, czuję się osobiście urażony. Uważam, że to bezczelne i chamskie. Wolni czy nie, ale to sowieccy, rosyjscy żołnierze wyzwolili polskie terytorium i Polaków spod okupacji nazistów i tym samym, jeśli nie ocalili was od całkowitego fizycznego unicestwienia, to uratowali miliony waszych obywateli. Być może rodziców tych, którzy dzisiaj oceniają jakość tych żołnierzy. I pięć, i sto pięćdziesiąt lat po tym, gdy ci żołnierze uratowali życie twojego narodu – może twojemu ojcu, matce – rozwodzić się nad tym, jacy byli ci żołnierze; mówić o tym, że ratując życie temu narodowi – a może i tobie osobiście – nie dali mu wolności, demokracji, praw człowieka i swobody myśli, słowa i prasy – moim zdaniem to świętokradztwo. Zwłaszcza jeśli robi się to w obecności zaproszonego przez siebie premiera państwa, którego obywatelami byli ci żołnierze. Ani Putin, ani Miedwiediew, ani żaden inny rosyjski przywódca nigdy by sobie na coś takiego nie pozwolił. Wie pani, co pomyślałem, gdy usłyszałem te słowa? Przytoczę dokładnie tę myśl, tak jak zabrzmiała w mojej głowie: „Niepotrzebnie, u diabła, ratowaliśmy was, Polaków. Mielibyście wolność pełną gębą – ale martwi!”
[b]W swoim artykule napisał pan też, że wszystkiemu winna jest polska rusofobia. Można odnieść wrażenie, że polskie pretensje wynikają jedynie z tej – jak pan to określa – rusofobii. Nie uważa pan, że pretensje Polaków wobec Stalina i ZSRR wynikają z innych przyczyn? [/b]
Proszę mi wybaczyć, ale nic takiego nie pisałem. Rzeczywiście piszę o rusofobii Polski jako państwa i klasy rządzącej, a nie wszystkich Polaków. Znam wielu Polaków, którzy indywidualnie na ten kompleks nie cierpią i nawet, jak sądzę, lubią Rosjan. Uważam jednak, że wiele nieszczęść Polski wynika właśnie z rusofobii. Także dzisiaj, kiedy jest ona całkowicie bezpodstawna. Rozumiem, że pamiętacie trzy rozbiory Polski i rozbiór z 1939 roku oraz wasze życie w składzie sowieckiego imperium po II wojnie światowej. Ale zapewniam, kolejnego rozbioru z naszym udziałem nie będzie. Słowem wasza rusofobia nie ma sensu. Ale jeśli przyjemniej wam z nią żyć, to proszę bardzo. Tym bardziej że jeszcze wam za to płacą.