Andrzej Zawada - rocznica śmierci

Dziesięć lat temu, 21 sierpnia 2000 roku, zmarł jeden z pionierów polskiego himalaizmu i wspinaczki zimowej, honorowy członek brytyjskiego Alpine Club, francuskiego Groupe de Haute Montagne oraz The Explorers Club

Publikacja: 21.08.2010 02:56

Andrzej Zawada - rocznica śmierci

Foto: ROL

Andrzej Zawada przygodę z górami rozpoczął jako dwudziestoparolatek, gdy poznał członków Klubu Wysokogórskiego w Warszawie. Jak będzie potem wspominał w miesięczniku „Góry”, postrzegano go wtedy jako osobę, która nie udziela się w życiu klubowym. Dlatego w 1960 roku nie zakwalifikował się na pierwszą powojenną wyprawę w góry wysokie – Hindukusz. Próbował jeszcze raz i znowu nie wyszło. „Wtedy pomyślałem, że nie tędy droga. Trzeba zorganizować własną wyprawę” – wspominał Zawada.

Stał się organizatorem i kierownikiem wielu wypraw wysokogórskich. Otrzymał nawet przydomek Lider. Pierwszy wszedł na Kunyang Chhish w Karakorum. Pierwsze zimowe wejście na siedmiotysięczny Noszak w Hindukuszu to też jego dzieło. Był kierownikiem wyprawy, która dokonała pierwszego zimowego wejścia na Mount Everest w 1980 roku.

– Wierzył, że ludzie mają marzenia i trzeba im pomóc je realizować – opowiada nasza redakcyjna koleżanka Monika Rogozińska, która towarzyszyła mu w wiosennej wyprawie na Mount Everest. – Dostałam obrzęku mózgu. On mnie nie wyrzucił i pozwolił iść dalej – wspomina Rogozińska. Była jedną z pierwszych Europejek, które przeszły słynny Ice Fall, gigantyczny lodospad broniący dostępu do kotła Everestu.

W dorobku Zawady są też dwie próby wejścia na Nanga Parbat.

W drugiej wyprawie na przełomie 1997 i 1998 roku znowu towarzyszyła mu Rogozińska, która relacjonowała wejście dla „Rz”. – Był młody duchem. W wieku 70 lat miał plany na kolejnych 30 – opowiada.

Był autorem filmów i fotografii z wypraw wysokogórskich. Dlatego coroczny Przegląd Filmów Górskich w Lądku-Zdroju nosi jego imię.

– Robił to dla Polski – przekonuje Monika Rogozińska. – W podróży zawsze musiała być polska flaga, a swoim kolegom kazał zabierać koszulę i marynarkę, bo, tłumaczył, jeśli zwyciężą, to na różnych spotkaniach w ambasadach będą reprezentować Polskę.

W sobotę o 17. w kościele ss. Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu 34 w Warszawie odbędzie się msza święta w intencji Andrzeja Zawady.

Andrzej Zawada przygodę z górami rozpoczął jako dwudziestoparolatek, gdy poznał członków Klubu Wysokogórskiego w Warszawie. Jak będzie potem wspominał w miesięczniku „Góry”, postrzegano go wtedy jako osobę, która nie udziela się w życiu klubowym. Dlatego w 1960 roku nie zakwalifikował się na pierwszą powojenną wyprawę w góry wysokie – Hindukusz. Próbował jeszcze raz i znowu nie wyszło. „Wtedy pomyślałem, że nie tędy droga. Trzeba zorganizować własną wyprawę” – wspominał Zawada.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości