Suwerenność ma znaczenie

Rosja i Niemcy wolą robić interesy bez pośrednictwa Polski. I Berlinowi nie przeszkadza w tym unijna solidarność – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 21.09.2010 19:09

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Artykuł Marka Magierowskiego [link=http://www.rp.pl/artykul/535338.html]"Kto rządzi w naszym kondominium"[/link] musi zaskakiwać. Można z niego wnosić, że suwerenność narodowa uległa współcześnie tak daleko idącym przemianom, że… właściwie przestaje mieć znaczenie. Tak w każdym razie zrozumieć można nie do końca jasne przesłanie autora.

Tymczasem mimo realnych zmian w światowej sytuacji: globalizacji, która intensyfikuje współzależności między światowymi podmiotami, spowodowanej tym zwiększonej współpracy między państwami i wzrostu roli międzynarodowego prawa, istota i znaczenie suwerenności pozostały bez zmian. Ostatnio, przy okazji gospodarczego kryzysu, w sposób bardziej jaskrawy nawet ujawniła się waga tego zjawiska.

[srodtytul]Państwo narodowe [/srodtytul]

Magierowski przyłączył się do chóru oburzenia na Jarosława Kaczyńskiego, który ośmielił się w, rzeczywiście drastycznym, sformułowaniu o "kondominium rosyjsko-niemieckim" przypomnieć o zagrożeniach, jakie czyhają na nasz kraj. Można, oczywiście, uznać, że radykalizm wypowiedzi prezesa PiS nie przystaje do naszej rzeczywistości. Być może jednak zamiast pobudzać się retoryczną przesadą Kaczyńskiego, warto się zastanowić nad realnymi zagrożeniami, których nie dostrzegamy usypiani syrenimi śpiewami naszego rządu i dominujących ośrodków opiniotwórczych o królestwie wiecznego pokoju i harmonii, do jakiego trafiliśmy po przystąpieniu do NATO i UE.

Lata 90. były okresem, gdy – zwłaszcza w Europie – wieszczono zmierzch państw narodowych. W Polsce wyjątkowo mocno brzmiały opinie, że narody naszego kontynentu roztopią się w europejskim tyglu, tak jak zaczęły się w nim roztapiać ich struktury państwowe. Doświadczenie lat ostatnich dowodzi czegoś wręcz przeciwnego. W skali globalnej nic nie wskazuje, aby cokolwiek zastąpić miało naród i jego polityczną emanację, jaką jest państwo.

Naród okazuje się ciągle najszerszą wspólnotą, z jaką człowiek potrafi się identyfikować i wiązać z nią swój los. Narodowe państwo jest współcześnie jedyną wyobrażalną formą republikańskiej demokracji. Człowiek musi mieć szczególne więzi z innymi, aby wspólnie z nimi działać na rzecz dobra wspólnego, z którym utożsamia się jego jednostkowy interes. To wspólnie z nimi osiąga wolność pozytywną, wolność do budowania wspólnej teraźniejszości i przyszłości. I ta właśnie wolność polegająca na samorządzeniu się nazywana jest suwerennością. Inaczej demokracja to wyłącznie forma oddelegowania władzy i z suwerennością ma niewiele wspólnego.

Wszelkie ponadnarodowe gremia ograniczają zarówno naszą demokrację, jak i suwerenność. Nie znaczy to, że nie mogą one odgrywać pozytywnej roli, ale trzeba pamiętać o ich ubocznych efektach i zdawać sobie sprawę, że ich wizja jako kolejnego etapu na drodze postępu jest jednym z bardziej niemądrych stereotypów, które składają się na obiegowy dziś światopogląd.

Owe międzynarodowe układy opierają się na zasadzie dobrowolności i wprawdzie wielokrotnie wydają się jedynym rozwiązaniem, ale nie są żadnym zrządzeniem losu, lecz wyborem. Bardzo znamienne jest to w odniesieniu do UE. Traktat lizboński był analizowany przez niemiecki Trybunał Konstytucyjny, który co prawda go zaakceptował, ale uznał, że wszelkie dalsze kroki w kierunku integracji europejskiej, a więc ograniczenia suwerenności kraju, byłyby z nią niezgodne. Warto to zestawić z postawą większości polskich polityków i ośrodków opiniotwórczych. Nie suwerenność więc traci znaczenie, ale polskie elity nie dostrzegają jej znaczenia. Różnią się tym zasadniczo od naszych dużych sąsiadów i większości krajów europejskich.

[srodtytul]Groźba finlandyzacji [/srodtytul]

Kryzys gospodarczy odsłonił to, co dla uważniejszych obserwatorów jasne było już wcześniej. Utopijne wyobrażenie jedności europejskiej zastępowane jest dominacją silnych, a UE powraca do koncepcji "koncertu mocarstw", projektu kształtującego Europę w XIX wieku, który to, zdaniem Magierowskiego, mieliśmy już bezpowrotnie przekroczyć. W pierwszej fazie kryzysu państwa UE ratowały się na własną rękę, a porozumienia zawierały poza i ponad europejskimi strukturami.

Tak samo tworzony był projekt ratowania gospodarki Grecji. Nie chcę przez to powiedzieć, że struktury europejskie nie mają znaczenia, chociaż zadziwiająco dużo w nich pozoru i budowania synekur dla próżniaczej klasy Europy, czego jaskrawym przykładem jest nowa europejska dyplomacja. Tyle tylko, że struktury UE coraz bardziej wykorzystywane są przez europejskie mocarstwa, ze szczególnym uwzględnieniem osi Berlin – Paryż.

Sąsiadujące z nami Niemcy potrafią wywalczyć zgodę europejskich gremiów na pomoc dla swojego przemysłu, co obecnemu polskiemu rządowi nie udaje się zupełnie, zresztą nawet tego nie próbuje. Magierowski wskazuje na sprzeciw Komisji Europejskiej wobec polskiego kontraktu gazowego z Rosją, który uzależnia nas od rosyjskiego monopolisty. Uznaje to za przejaw paradoksalności kategorii suwerenności dziś.

W rzeczywistości jest to wyłącznie gigantyczna kompromitacja polskiego rządu, który w imię doraźnych i wątpliwych korzyści długofalowo naraża na szwank naszą suwerenność. W historii mamy sporo przykładów rządów i władców naszego kraju, którzy przyczynili się do utraty jego suwerenności.

Jarosław Kaczyński ma rację, gdy ostrzega przed zagrożeniem płynącym z obu stron naszych granic, ale nie mówi przecież – co sugeruje Magierowski – o zagrożeniu militarnym. Chociaż lekceważenie tego typu groźby ze strony naszego wschodniego sąsiada jest karygodną lekkomyślnością. Biorą je pod uwagę Finlandia i Szwecja.

Natomiast w wypadku Rosji i Niemiec oczywiste jest zbliżenie tych krajów. Polska również fizycznie stoi mu na przeszkodzie. Nie oznacza to, że sąsiedzi będą chcieli nas znowu podzielić, natomiast jeśli chodzi o wasalizację, czyli uzależnienie od siebie naszego kraju, to już zupełnie co innego. Rosjanie wprost mówią o "finlandyzacji", a więc ograniczeniu suwerenności sąsiadujących z nimi państw.

[srodtytul]Festiwal gestów [/srodtytul]

Wyrazem nowej polityki niemiecko-rosyjskiej jest Nord Stream, gazociąg układany na dnie Bałtyku. Z perspektywy ekonomicznej dużo tańsza i bardziej opłacalna byłaby rozbudowa gazociągu jamalskiego łączącego Rosję z Europą Zachodnią przez Białoruś i Polskę. Tyle tylko, że tego typu przedsięwzięcie ograniczałoby Rosji możliwości presji energetycznej na Polskę, gdyż wiązałoby się to z zagrożeniem dostaw dla Europy Zachodniej, w tym i Niemiec. Rosja decyduje się wydać więcej i zachować tę możliwość, a oba kraje: Rosja i Niemcy, wolą robić interesy bez pośrednictwa Polski. I Berlinowi nie przeszkadza w tym unijna solidarność.

Tymczasem wszystko wskazuje, że rząd polski w ogóle nie myśli w kategoriach polskiej racji stanu. Wszelkie swoje działania podporządkowuje partyjnej grze interesu i walce o władzę dla władzy. Jego pseudosukcesy w polityce międzynarodowej, które polegają na festiwalu nic nieznaczących, ale wprawiających w orgazm znaczącą część polskich dziennikarzy, gestów, odbywają się kosztem realnych interesów naszego kraju.

Sławetne "ocieplenie" polsko-rosyjskie, które nie kosztowało Moskwy złamanej kopiejki, jest tego najlepszym dowodem. Ostentacyjnie niszczejący na smoleńskim lotnisku wrak polskiego samolotu, podstawowy dowód w największej polskiej katastrofie, jest tego symbolem.

W tym kontekście warto podnosić zagrożenie, jakie pojawia się przed polską suwerennością.

[ramka][srodtytul]Pisał w opiniach[/srodtytul]

[b]Marek Magierowski[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/9133,535338-Magierowski--Kto-rzadzi-w-naszym-kondominium.html]Kto rządzi w naszym kondominium[/link]

[i]14 września 2010[/i][/ramka]

Artykuł Marka Magierowskiego [link=http://www.rp.pl/artykul/535338.html]"Kto rządzi w naszym kondominium"[/link] musi zaskakiwać. Można z niego wnosić, że suwerenność narodowa uległa współcześnie tak daleko idącym przemianom, że… właściwie przestaje mieć znaczenie. Tak w każdym razie zrozumieć można nie do końca jasne przesłanie autora.

Tymczasem mimo realnych zmian w światowej sytuacji: globalizacji, która intensyfikuje współzależności między światowymi podmiotami, spowodowanej tym zwiększonej współpracy między państwami i wzrostu roli międzynarodowego prawa, istota i znaczenie suwerenności pozostały bez zmian. Ostatnio, przy okazji gospodarczego kryzysu, w sposób bardziej jaskrawy nawet ujawniła się waga tego zjawiska.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości