7. Czy w Polsce obserwujemy deficyt tolerancji wobec osób uzależnionych? Czy powinno być jej więcej czy mniej? Jakie argumenty przemawiają za ewentualnymi zaleceniami w tej sprawie?
Organizatorzy debat proponują utożsamianie tolerancji z „zsekularyzowaną społeczną miłością bliźniego” oraz dodają, że chodzi tutaj o „relację, postawę i stosunek szacunku i życzliwości wobec osób i grup, których nie umiemy spontanicznie kochać, akceptować, szanować i tolerować, ponieważ są od nas odmienni, stanowią mniejszość, są słabsi społecznie, edukacyjne, czynią według nas coś złego, ulegają słabościom”. Zdaniem organizatorów debat, na pewno należy postulować tak rozumianą tolerancję wobec osób uzależnionych. Trudno mi uznać to przekonanie za pożyteczne i uzasadnione. Traktowanie uzależnienia jako „słabości, której się ulega”, jest dezorientującą i nietrafną metaforą.
8. W fazie rozważania swojego udziału w debacie o tolerancji rozpoznałem istotne trudności w posługiwaniu się przeze mnie taką definicją tolerancji do opisu psychospołecznych aspektów rzeczywistości oraz wyraziłem swoją wątpliwość dotyczącą jej użyteczności do analizy złożonych aspektów tej problematyki. W trakcie pracy nad tym tekstem te wątpliwości nadal są obecne. Jestem psychologiem i psychoterapeutą oraz nauczycielem psychoterapeutów. W sytuacjach gdy wypowiadam się na tematy dotyczące życia i postępowania ludzi, mam więc skłonność do przekładania pojęć zaczerpniętych z rozważań i tekstów ideologicznych lub filozoficznych na język i rzeczywistość osobistego doświadczania i międzyludzkiej komunikacji. Takie określenia, jak „spontaniczne kochanie kogoś”, „szanowanie i akceptowanie kogoś”, rozumiem raczej w kategoriach zjawisk i faktów psychologicznych niż postulatów ideologicznych czy moralnych. Postulaty ideowe dotyczące tych faktów są mi bliskie, ale gdy mam wypowiadać się na temat rzeczywistości, to staram się różnicować między tym, „co jest”, a tym „co powinno być”, albo tym, „co byłoby dobrze, gdyby było”. Pojawia się więc pytanie o realistyczne powody lub osobiście dostępne ludziom źródła doświadczania Miłości, Akceptacji i Szacunku wobec kogoś, kto bije, gwałci, poniża, wykorzystuje, porzuca itp.
9. Opowieści o żywotach świętych, uznanych lub cichych, wskazują, że jest to możliwe. Obserwacja życia codziennego pokazuje, jak rzadko to się zdarza, oraz nasuwa wątpliwości dotyczące ewentualnego wymagania czy moralnej powinności takich dokonań. Są ważne powody moralne i psychologiczne, by zalecać powstrzymywanie się od nienawiści i zemsty wobec tych, którzy nas krzywdzą i napastują. Ale czy jedyną godziwą moralnie lub religijnie alternatywą wobec nienawiści są miłość i szacunek? Z pewnością w tej sprawie istnieją różne stanowiska. Mój stosunek do tej sprawy nie jest ekstremalny, a doświadczenie wskazuje, że „dobrzy ludzie” powinni umieć się bronić i interweniować oraz że nie muszą kochać i szanować tych, którzy ranią i poniżają. Tak więc wydaje mi się, że istotą tej tolerancji, która jest potrzebna i możliwa, jest nie tyle „miłość bliźniego”, ile zdolność do powstrzymywania odruchów nienawiści, wrogości, odrzucania, deprecjonowania i poniżania tych, którzy wzbudzają w nas negatywne reakcje emocjonalne, swoją odmiennością, postawami lub poglądami. Czy gniew doświadczany wobec kogoś, kto krzywdzi innych świadczy o braku tolerancji? Czy negatywna ocena złego postępowania i postulowanie kary świadczy o braku tolerancji? Czy niechęć do kontaktów z osobą, która tak postępuje świadczy o braku tolerancji? Moja odpowiedź na te pytania jest negatywna.
10. Jak odróżniać pożądaną tolerancję od nieroztropnej pobłażliwości wobec złych czynów? Jakie znaczenie może mieć określenie „tolerowanie złego postępowania”? Czy można własnym postępowaniem zredukować podstawy do bycia szanowanym i akceptowanym? Czy na szacunek należy sobie jakoś zasłużyć, czy też można liczyć na „miłość bliźniego”? Warto stawiać sobie i innym takie pytania, nie oczekując gotowych i powszechnie obowiązujących odpowiedzi. Gdyby pytanie o rozmiary tolerancji wobec osób uzależnionych w Polsce zamienić na pytanie o rozmiary pobłażliwości lub tolerowania ich destrukcyjnego zachowania, to prawdopodobnie byłoby wiele powodów, by zalecać zmniejszenia tolerancji wobec zachowania osób nietrzeźwych w naszym kraju – zarówno tych, którzy są uzależnieni, jak i tych, którzy „tylko się upijają”. Nadużywanie alkoholu bardzo często jest traktowane jako okoliczność „częściowo usprawiedliwiająca” lub łagodząca negatywną ocenę czyjegoś postępowania. Określenie „on to zrobił po pijanemu” często sugeruje, że człowiek ten „nie był sobą”, „że alkohol źle na niego wpłynął” itp. Z drugiej strony upijanie się często jest „półświadomym sposobem” na zrobienie czegoś, co na trzeźwo byłoby zbyt naganne – ludzie często upijają się, by zrobić coś, co na trzeźwo byłoby niestosowne nawet z perspektywy ich własnego sumienia.
11. W Polsce przybywa ludzi uzależnionych, którzy utrzymują abstynencję od alkoholu dzięki profesjonalnej terapii i programowi 12 Kroków AA. Starają się zmieniać swoje życie, naprawiać szkody i krzywdy, które wyrządzili, oraz często angażują się w pomaganie innym. Szacunek, akceptacja i życzliwość wobec tych osób nie sprawiają trudności, a problem tolerancji wobec nich wydaje się chyba bezprzedmiotowy. Coraz częściej osoby uzależnione utrzymujące abstynencję mówią innym o swoich problemach i o drodze, którą odbyli, uwalniając się od nałogu. Wpływa to motywująco na tych, którzy tę drogę mają jeszcze przed sobą, oraz zmienia na lepsze postawy społeczne wobec tych, którzy skutecznie zmagają się z tą chorobą. Wydaje się, że konstruktywne nastawienie do osób uzależnionych powinno obejmować zarówno brak tolerancji wobec tych ich zachowań, którą są szkodliwe, jak i szacunek i uznanie wobec wysiłków związanych z trzeźwością i próbami zmiany na lepsze swego życia.