Miało być tak pięknie... stadiony pełne wdzięcznych kibiców, zadowoleni działacze sportowi i sponsorzy. Niestety, wyszło jak zawsze i wtedy dopiero puściły nerwy premierowi Tuskowi. Dominik Zdort zastanawia się, czy  Tuskowi wystarczy sił by zakończyć „wojnę o stadiony” 

Jeśli premier Donald Tusk będzie chciał naprawdę rozpędzić to towarzystwo, będzie musiał podciąć parę gałęzi, na których siedzi – czy używając bardziej odpowiedniej w tym kontekście metafory: strzelić parę razy do własnej bramki. Będzie musiał uderzyć nie tylko w stadionowych bandytów, ale też ich patronów w swojej własnej partii. Jak również w niewielką, ale niesłychanie wpływową grupę wielkich biznesmenów, którzy jako właściciele klubów rozłożyli ochronny parasol nad swoimi kibicami. Już teraz widać, że żadna z tych grup nie zamierza poddać się bez walki. Czy Tusk będzie miał wystarczająco wiele determinacji i odwagi? Wątpię. Dotąd zawsze mu tych cech brakowało. A teraz w dodatku wybory są zbyt blisko – pisze publicysta „Rz” .?