Ale największe zagrożenia nie zostały jeszcze zażegnane Historia zna niewiele wojen, o których wiadomo było, kiedy się skończą. Ta w Afganistanie skończy się w roku 2015 – gdy koalicja z Amerykanami na czele zakończy przekazywanie rządowi w Kabulu odpowiedzialności za kraj. Ten proces już się rozpoczął i im dalej w las, tym silniej tryskają optymizmem przedstawiciele NATO. Z jednej strony ma on swoje podstawy. Z drugiej jednak dużo jest w nim myślenia życzeniowego. W Kabulu, gdzie rozmawiałem niedawno z wysokimi rangą dygnitarzami z NATO, dawno nie słyszałem takiego zachwytu.
Wszystko idzie dobrze: talibowie są w odwrocie, afgańska armia rośnie w siłę i w wielu rejonach Afganistanu funkcjonuje samodzielnie, władza centralna ma coraz więcej do powiedzenia w terenie, prawie wszędzie jest dostęp do edukacji, buduje się drogi. Jeśli uda się utrzymać ten trend – przekonują koalicjanci – Afganistan będzie w stanie przetrwać bez militarnego wsparcia z zewnątrz.
NATO nie myli się w ocenie obecnej sytuacji. W Kabulu kwitną centra handlowe, główne arterie miasta są oświetlone i pokryte asfaltem. Działają szkoły. Nie ma już reglamentowania prądu i miasto wreszcie nie tonie w mroku. To wszystko działa – choć bezpieczeństwa na ulicach pilnują już nie siły koalicji, lecz Afgańczycy.
Malkontent może powiedzieć, że spokój w Kabulu o niczym nie świadczy, bo prawdziwa wojna toczy się na południu. Sęk w tym, że tam też jest spokojniej. W Laszkar Gah, stolicy prowincji Helmand, którą jeszcze trzy lata temu trzęśli talibowie, też działają szkoły, a nawet fabryki. Jeszcze rok temu guber- natorzy dystryktów w Helmandzie poruszali się po prowincji tylko drogą powietrzną pod osłoną nocy. Dziś jeżdżą samochodami w biały dzień.
To prawda, że nadal są tam zakazane rewiry, ale jest ich coraz mniej. Afgańska policja regularnie przechwytuje narkotyki, dzięki czemu produkcja opium i heroiny w Helmandzie w tym roku wyraźnie spadła (choć to nadal światowy lider narkoprzemysłu). Wreszcie talibowie to dziś kilkutysięczna zgraja zdolna już tylko do nękania ludzi sporadycznymi atakami.