O „ziobrystach” i wspieraniu przez nich PiS w trakcie kampanii:
Wszystkie osoby, które były na liście, miały glejt partii i przepustkę do Sejmu. Trudno, żebym narzucał się komuś, kto tego nie chce, albo ręczył za osobę, o której niewiele wiem. Każdemu parlamentarzyście, który mnie o to poprosił, dawałem zgodę na wykorzystanie mojego zdjęcia i słów poparcia na ulotce. I zdarzało się, że wspierałem kilka osób na jednej liście. (…) Podobnie czynił Antoni Macierewicz, który w całym kraju ciężko pracował, organizował spotkania i przy okazji wspierał kandydatów. Także Mariusz Kamiński, były szef CBA, wspierał konkretnych kandydatów.
Swoje typy miały kluby „Gazety Polskiej”, a nawet widziałem ulotki kandydatów, których osobiście, wyjątkowo mocno, popiera prezes Kaczyński. Zasady muszą być równe dla wszystkich. Każdy kandydat na liście jest tak samo wartościowy, ten z dalszego miejsca ma jednak mniejsze szanse, warto więc go wspierać bardziej. To motywuje jego i innych do pracy w kampanii - podkreśla Zbigniew Ziobro i dodaje o „ziobrystach” - Jest grupa ludzi, która uważa, że Prawo i Sprawiedliwość powinno być bardziej skuteczną partią. Partią, która będzie wreszcie wygrywać. Która zastanawia się, jak to osiągnąć, jak uruchomić energię ukrytą w naszej formacji. (…) Dla moich przyjaciół, i dla mnie prezesem partii jest Jarosław Kaczyński. Opisywane w mediach koncepcje, że rzekomo chcę i dążę do odwołania Jarosława Kaczyńskiego, są nieprawdziwe, by nie powiedzieć – szalone. Prezes Kaczyński ma mocną pozycję w PiS – zarówno osobistą, jak i zabezpieczoną statutem. Nie ma więc chęci, ani mowy o zmianie szefa partii.
Europoseł mówi, czego chcą jego zwolennicy: