W czwartkowy wieczór (8 grudnia 2011 r.) do audycji o stanie wojennym zaproszono Bronisława Wildsteina i Grzegorza Brauna - reżysera z misją lustratora, tego samego, który w maju tego roku, na spotkaniu ze studentami KUL powiedział, że zmarły abp Józef Życiński był "agentem, kłamcą i łajdakiem." Stronę umiarkowaną mieli w dyskusji reprezentować działacze opozycji w PRL - Andrzej Czuma i Andrzej Celiński.

Braun z biało-czerwonym kotylionem w klapie przedstawiony został jako "opozycjonista i reżyser" (w stanie wojennym miał 14 lat). Był główną gwiazdą audycji. O telewizji, w której właśnie występował, powiedział, że to "reżimowa telewizja zwana dla zmylenia przeciwnika publiczną". (Pospieszalski nie protestował). Twierdził też, że "stan wojenny i Okrągły Stół to dwa końce tej samej polityki" i "jeśli komuś podoba się Okrągły Stół, to jest za stanem wojennym".

Potem Pospieszalski zapowiedział, materiał który "odnalazł Grzegorz". "To wstrząsający dokument, który naprawdę zadziwia nawet historyków" - reklamował prowadzący, pokazując fragment filmu Brauna pt. "Towarzysz generał" (o gen. Wojciechu Jaruzelskim). Dokument to depesza ambasadora komunistycznych Niemiec (NRD) do kierownictwa służb specjalnych tego kraju. Relacjonuje on rozmowę, którą przed wprowadzeniem stanu wojennego, jesienią 1981r. miał odbyć z ówczesnym ministrem rządu PRL Stanisławem Cioskiem. W tej rozmowie Ciosek miał opowiedzieć o tym, że Bronislaw Geremek, jeden z głównych doradców "Solidarności", mówił mu, że "po siłowej konfrontacji z władzą Solidarność mogłaby powstać na nowo, jako rzeczywisty związek zawodowy, bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i ambicji sięgania po władzę".

W filmie dokument komentuje jego prawdziwy odkrywca - Wojciech Sawicki z IPN. Rumiany z przejęcia stwierdza, że "nie można bardziej zdradzić ruchu, którego jest się wpływowym doradcą". Mimo, że omawiany materiał jest relacją z trzeciej ręki, prof. Geremek nie żyje, a autor filmu nie próbował nawet zweryfikować informacji, chociażby u Cioska, dla Pospieszalskiego, Brauna i Wildsteina dokument był "szokujący". Speszony Andrzej Czuma próbował sprowadzić dyskusję na inne tory. Charakter pokazał Andrzej Celiński, który rewelacje Brauna skwitował stwierdzeniem, że tego typu materiały są szokujące "tylko dla idiotów, którzy mają z góry ustaloną tezę". I właściwie to wystarczyłoby za cały komentarz, gdyby nie fakt, że rynsztok Pospieszalskiego i Brauna firmuje telewizja publiczna. W ramach misji.

Żal nam Czuchnowskiego. Oburzył go program, ale jedyny zarzut, jaki mu stawia, to fakt, że nikt nie zapytał Cioska, jaka jest prawda. Pusty śmiech człowieka ogarnia, gdy pomyśli, że Ciosek ma być dziś źródłem informacji o kulisach komunistycznego układu. To może przepytać także Kiszczaka?