Wydaje mi się, że w roku 2012 zdołamy pokazać SDP jako najpoważniejszą organizację dziennikarską w kraju, że przywrócimy wiarę w etos zawodu dziennikarza. Dziennikarstwo nie jest jednym ze sposobów utrzymania, lecz powołaniem i trudnym wyzwaniem, którym jest próba opowiedzenia prawdy.
(...) Nadzieję buduję na przeświadczeniu, że źródłem większości konfliktów nie jest zła wola, że jak pokażemy, że nasze działanie nie jest polityczne, że to co robimy wypływa z definicji dziennikarstwa, że SDP pomaga dziennikarzom i angażuje się i swój autorytet w dobrych sprawach, to wtedy głos SDP zacznie być słyszalny. To nie znaczy, że będziemy chować głowę w piasek.
Jaki był 2011 rok w polskich mediach?
Trudny. Jedno to to, o czym mówiliśmy, czyli polityczny podział na grupy, które nie potrafią się komunikować. Drugi problem, może nawet większy, to zapaść ekonomiczna, która dotyczy zarówno mediów publicznych, jak i prywatnych. Koniec roku to była też fala zwolnień dziennikarzy z pracy w rozmaitych koncernach. Począwszy od Axel Springer przez Agorę, a skończywszy na Rzeczpospolitej.
Kryzys dotarł do centrum, to zmusiło centrum do dostrzeżenia kryzysu, który w mediach regionalnych pojawił się już dawno. Rachunek ekonomiczny wydawców stał się zagrożeniem dla wolności słowa w Polsce.