Profesor Staniszkis podkreśla też, że rozczarowani do PO nie przenoszą swego poparcia na inne formacje polityczne, lecz przechodzą w bierność.
Poglądy polityczne kształtują się u nas nie przez ocenę szans Polski, które są marne, nie przez wzgląd na stan państwa rządzonego tak marnie i krótkowzrocznie, ale z perspektywy bardzo lokalnej, jednostki, ewentualnie rodziny. A to wygląda lepiej niż stan państwa, pomimo iż ludzie np. przejadają teraz własne oszczędności – w ostatnich trzech latach ubyło 58 mld zł prywatnych oszczędności. Ludzie muszą wchodzić do szarej strefy. Ludzie oceniają Tuska z tej perspektywy i tolerują go właśnie za ten luz, za przymykanie oczu, za to, iż nie wymaga dużo, a daje żyć. I są zbyt zajęci przetrwaniem, by patrzeć szerzej.
Jeśli "system Donalda Tuska" przekroczył już swój zenit, to czy sam premier ma szansę po swym zmierzchu zabłysnąć na europejskim firmamencie? Staniszkis od europejskich polityków usłyszała, że mógłby objąć fotel przewodniczącego KE "tylko w przypadku mocnego spadku znaczenia komisji".
Tusk by chciał?
Tak, ale tu dochodzimy do czynnika, który moim zdaniem jednak go wyklucza. Mam na myśli jego postawę w sprawie tragedii smoleńskiej. Nie zdajemy sobie sprawy, jakim to jest szokiem dla polityków zachodnich. Wybór tej koszmarnej drogi śledztwa, rezygnacja z dochodzenia do prawdy, zgoda na haniebne kłamstwa – to wszystko Tuska w ich oczach kompromituje, przekreśla jako poważnego polityka. (...) W ich interesie jest nierobienie niczego, Rosja jest dla nich ważniejsza. Ale patrzą uważnie, jak w tej sytuacji zachowują się przywódcy Polski. I dostrzegają dramatycznie niską jakość postawy Tuska, Sikorskiego i innych. To odbiera im powagę.