Tak samo, jak znieczula się nas na to, co powinno nas oburzać. Przecież wiadomości politycznych z jednego tygodnia starczyłoby na kilka porządnych afer. I co? I nic. To samo dotyczy języka i zachowania.
Warzecha zauważa:
Sukcesy Wojewódzkiego pokazują, że chamowatość jest w cenie. Przez znaczną część publiki przestała być uznawana za coś niewłaściwego. Pod warunkiem oczywiście, że jest skierowana przeciwko tym, których się nie lubi. W innym razie rozlegają się głosy oburzenia.
I podkreśla:
Dewaluacja jest straszliwa. Są też postacie, które już zawsze będą ją symbolizować. Zapluwający się z wściekłości przy byle okazji Stefan Niesiołowski, mówiący: „Jak ja widzę pana Ziobrę, to mi się flaki przewracają” albo o Joachimie Brudzińskim: „Słowo »ćwok« wypełnia mniej więcej desygnat tego zachowania”. Wypuszczany za swoich czasów w PO przez Donalda Tuska Janusz Palikot, obrażający po chamsku politycznych przeciwników. Władysław Bartoszewski ze swoim „bydłem” czy Radosław Sikorski z dorzynaniem watahy. Zresztą oponenci chwilami też nie pozostają dłużni. Ś.p. Andrzej Lepper zaczyna się jawić jako wzór elegancji.