Profesor Józef Szaniawski był ostatnim więźniem politycznym w PRL-u. Wyszedł z więzienia 22 grudnia 1989 r., a więc kilka miesięcy po tym, jak swoje słynne expose wygłosił premier Tadeusz Mazowiecki.
Szaniawski w latach 70. był dziennikarzem PAP. Równolegle działał w organizacjach niepodległościowych (w tym braci Andrzeja i Stefana Melaków). Od 1973 r. współpracował z Radiem Wolna Europa, któremu konspiracyjnie przekazał tysiące depesz o sytuacji w Polsce. Aresztowany w 1985 przez bezpiekę, został skazany pod zarzutem współpracy z CIA (prokurator żądał kary śmierci). Drakoński wyrok dekady więzienia odbywał w owianym złą sławą więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie i w najcięższym zakładzie karnym w Barczewie.
Przywołując biografię swego stałego felietonisty „Nasz Dziennik” zauważa:
Urodził się 4 października 1944 r. we Lwowie. Jak większość mieszkańców „miasta zawsze wiernego” został po wojnie wraz z rodziną ekspatriowany przez Sowietów. Mimo oddalenia zawsze pamiętał o swoich lwowskich korzeniach, wielką miłością darzył Kresy, ich wspaniałą historię, postacie wielkich Polaków. Przemierzył wiele krajów świata, ale największą radość sprawiały mu wędrówki zaułkami Wilna, spacer Wałami Hetmańskimi we Lwowie, podróże do Zułowa – miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego, który był dla niego mistrzem myśli geopolitycznej, ojcem niepodległości II Rzeczpospolitej (…)Starał się pokazywać aktualny wymiar idei prometeizmu, koncepcji federacyjnej Piłsudskiego, wskazując na niezmienne wektory imperialnej polityki Rosji i płynące z niej zagrożenia dla suwerenności państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Skowroński mówi, że Józef Szaniawski:
Był przejęty Polską i tym co się w Polsce dzieje. Oczywiście należał do drugiego nurtu politycznego i intelektualnego w Polsce. Był człowiekiem opozycji przez prawie całą III Rzeczpospolitą.