Emocje wokół gazu łupkowego w Europie nie słabną i świadczą o tym nie tylko burzliwe dyskusje w Parlamencie Europejskim. Jeszcze ciekawszy przebieg mają łupkowe rozgrywki w Bułgarii, Czechach i Rumunii. W krajach tych przyznanie zezwoleń na poszukiwanie surowca wywołało falę krytyki ze strony aktywistów ekologicznych oraz społeczności lokalnych, rozgrzało scenę polityczną i skłoniło rządy do przyjęcia rozwiązań skutecznie blokujących wiercenia.
Bułgarzy, Czesi i Rumunii w przeciwieństwie do Polski niechętnie patrzą na gaz łupkowy - twierdzą eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich
Przebieg wydarzeń w trzech wspomnianych krajach był podobny. Władze przyznały koncesje zagranicznym firmom wydobywczym, co wywołało sprzeciw środowisk ekologicznych. W antyłupkowe protesty zaangażowały się społeczności lokalne, co wzbudziło zainteresowanie mediów, a następnie polityków. Tradycyjnie spór między przeciwnikami a zwolennikami łupków toczy się wokół dwóch tematów: potencjalnych zagrożeń związanych ze szczelinowaniem hydraulicznym oraz potencjalnych zysków płynących z krajowej eksploatacji gazu. W skrócie chodzi więc o zdrowie i pieniądze, co czyni z kwestii gazu łupkowego znakomite narzędzie walki politycznej. Poza politykami do debaty włączyły się krajowe i zagraniczne grupy interesów, przez co robi się jeszcze ciekawiej. W Bułgarii, Czechach i Rumunii rezultatem takiej gry była całkowita zmiany stanowiska władz względem gazu łupkowego. Przez ostatni rok tamtejsze rządy przeszły z pozycji neutralnych lub przychylnych na sceptyczne lub niechętne poszukiwaniom łupków. Dlaczego państwa wrażliwe na punkcie bezpieczeństwa energetycznego i uzależnione od dostaw gazu ze Wschodu podejmują takie decyzje?
Po pierwsze: obawy autentyczne i wykreowane
Odwrót Bułgarów, Czechów i Rumunów od gazu łupkowego jest związany z sytuacją na scenie politycznej w każdym z tych krajów. We wszystkich państwach debata na temat łupków nałożyła się na kampanie wyborcze, przez co temat wierceń stał się wygodnym narzędziem atakowania rządzących. Popularność zyskał pogląd, że „władza zamiast dbać o zdrowie obywateli, dba o zyski obcych koncernów".
Strach przed skutkami szczelinowania hydraulicznego w Bułgarii, Czechach i Rumunii jest bez wątpienia autentyczny, nie brakuje tam jednak aktywistów i polityków chcących wykorzystać ten temat do zwiększenia swojej popularności. Co ciekawe, polityczny spór o łupki wcale nie musi biec wzdłuż podziałów partyjnych. W Czechach, gdzie 12 i 13 października odbędą się wybory regionalne, wszyscy politycy z obszarów koncesyjnych są przeciwni wierceniom. W tej sytuacji ich przeciwnikiem są więc koncerny wydobywcze i władza centralna. Podobnie było w Bułgarii i Rumunii.