W wyborach do PE młodzi tradycyjnie nie poszli do wyborów. Frekwencja wśród dwudziestolatków w exit poll IPSOS wynosiła tylko 27 proc. W tej grupie wygrał PiS, a na drugim miejscu była Koalicja Europejska. Ten wynik nie dziwi. W Warszawie liderem listy był Włodzimierz Cimoszewicz. Deklaracja Schetyny to pierwszy tego typu sygnał, że w wyborach do Sejmu nowa koalicja będzie walczyć o większą partycypację i lepszy wynik. Bo trudno uznać obchody rocznicy 4 czerwca - które miały być restartem dla opozycji - za przepełnione przesłaniem dla młodych. Wydaje się, że wtedy zgromadzone w Gdańsku elity wolały tylko wspomnienia i porównania obecnej sytuacji z 4 czerwca 1989. Nowej opowieści na następne 30 lat nie było, a dla ludzi z tego przedziału wiekowego 4 czerwca nie jest nawet wspomnieniem, bo urodzili się dużo później.
W sobotnim przemówieniu Schetyny również wiele było odniesień do wyborów z 1989 roku, zwłaszcza gdy chodziło o jedność opozycji. Deklaracja o młodych ludziach korespondowała jednak z deklaracją o przyjęcie do sztabu Adama Szłapki i Krzysztofa Brejzy. Pytanie jednak, czy za tym pójdzie konstrukcja list i program wyborczy, który będzie czymś więcej niż tylko pakietem z hasłami dla młodych ludzi. O programie w sobotę było niewiele. Warto przypomnieć, że tydzień wcześniej Władysław Kosiniak-Kamysz - który dla młodego pokolenia może być dużo lepszym punktem odniesienia niż Schetyna - zaprezentował szereg konkretnych propozycji, z którymi ludowcy będą szli do wyborów. W sobotę, po 3,5 latach pracy w opozycji PO zadeklarowała jedynie, że będzie słuchać ludzi.
Ale drugie i najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy młodzi ludzie realnie odegrają znaczącą rolę w kampanii, czy będą na wysokich miejscach na listach wyborczych, co wytworzy potrzebną rywalizacja w ich ramach. Taką strategię od dawna stosuje PiS i Jarosław Kaczyński. Wystarczy przyjrzeć się listom w wyborach do PE. W przeciwnym razie deklaracja z soboty pozostanie jedynie deklaracją, a opozycja poprzestanie na "business as usual". Ale wynik poprzednich wyborów pokazał do czego prowadzi takie podejście.