W 2017 roku w Japonii zmieniono prawo dotyczące gwałtu. Nowe przepisy uwzględniły m.in. surowsze kary za to przestępstwo. Bez zmian pozostały kontrowersyjne przepisy dotyczące tego, że prokuratorzy w przypadku gwałtu muszą udowodnić, że doszło do przemocy, zastraszania lub ofiara nie była w stanie stawić oporu.
Ostatnie uniewinnienia w sprawach dotyczących gwałtu wywołały wśród Japończyków falę oburzenia. O potrzebie reformy mówi m.in. 54-letnia Miyako Shirakawa, psychiatra, która leczy ofiary wykorzystywania seksualnego.
Kobieta została zgwałcona, gdy miała 19 lat. - Kiedy się zorientowałem, był na mnie - powiedziała. Kobieta mówi, że zamarła, gdy zrozumiała w jakiej jest sytuacji.
- To instynktowna reakcja. To forma psychologicznej samoobrony - dodaje.
Japończycy chcą, by seks bez zgody bez wyjątków był traktowany jako przestępstwo. Takie rozwiązanie funkcjonuje m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Kanadzie.