Taką decyzję podjął w poniedziałek sąd w Mons, a prokuratura – wbrew oczekiwaniom – nie złożyła wczoraj odwołania od tej decyzji.
Według belgijskiego prawa skazany może się ubiegać o zwolnienie po odbyciu jednej trzeciej kary. Wliczając areszt śledczy, Martin spędziła za kratami ponad 15 lat. Zdaniem ofiar za mało. – Ona nie zasługuje na wolność – mówiła wczoraj belgijskim mediom Sabine Dardenne, która jako 12-latka była więziona i gwałcona przez Dutroux. Przed Ministerstwem Sprawiedliwości w Brukseli zebrało się kilkadziesiąt osób, by domagać się niewypuszczania Martin z więzienia.
51-letnią byłą nauczycielkę aresztowano w 1996 roku, tego samego dnia co Dutroux, skazanego później na dożywocie za trzy morderstwa, dziewięć porwań, tortury i pedofilię. Martin obwiniono o współudział. Dwie z porwanych dziewczynek zmarły z głodu w piwnicy domu pedofila, bo Martin przestała je karmić. Kobieta tłumaczyła swój udział w zbrodniach strachem przed mężem. Nigdy jednak nie okazała skruchy. W więzieniu stała się wierzącą katoliczką. Belgijskie władze negocjują obecnie z Paryżem umieszczenie jej w jednym z francuskich klasztorów.