35-latek tłumaczył, że ma rasowego kota, który musiał być operowany, co kosztowało go 1200 euro. To właśnie na ten cel wykorzystał część skradzionych pieniędzy. Ze zdefraudowanych środków mężczyzna opłacał również składki za swoje ubezpieczenie na życie.

Mężczyzna defraudował pieniądze fałszując paragony za rzekomo zwrócone przez klientów towary. Oszukiwał też swoich podwładnych informując ich po zakończeniu dnia pracy, że ilość pieniędzy w kasie się nie zgadza i zmuszając do zwrotu brakującej sumy, która trafiała do jego kieszeni.

Jednego z pracowników mężczyzna oszukał na 1200 euro, innego na 200 euro. Jeden z młodych pracowników został nawet pozbawiony w ten sposób całej miesięcznej wypłaty - mimo że był na stażu w związku z czym, zgodnie z przepisami, nie można było obciążyć go finansową odpowiedzialnością za manko w kasie.

Kiedy sprawa wyszła na jaw sklep zwolnił mężczyznę. Teraz sąd skazując go na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu nakazał mu zwrócić pieniądze wszystkim poszkodowanym.